Piotr Dymiński: Krośnieńskie dzielnice i osiedla stracą swoje Rady?

Sprawa jest skomplikowana, ale poważna. Podczas styczniowej sesji Rady Miasta Krosna, aż 12 przyjętych uchwał nie miało właściwych podstaw prawnych. Wszystkie uchwały dotyczyły 12-stu krośnieńskich dzielnic i osiedli. Co więcej, uchwały zostały przygotowane, a następnie przegłosowane z naruszeniami prawa, a ich uzasadnienia są niezgodne z prawdą. Tak twierdzi Piotr Dymiński – działacz społeczny i politolog, lokalny watchdog przyglądający się krośnieńskiemu samorzadowi. 

Podczas styczniowej sesji Rady Miasta Krosna chciałeś zabrać głos na zasadach przewidzianych dla “publiczności”, jednak Przewodniczący Rady na to nie pozwolił.  Wiemy, że Pan Zbigniew Kubit miał takie prawo, jednak zarzuciłeś Przewodniczącemu, że “łamie prawo”. Dlaczego?

Na początek rozmowy chcę wyraźnie powiedzieć, że nie będę startował w żadnych wyborach, a już na pewno nie w najbliższych wyborach samorządowych. Wiem, że to nie odpowiedź na to pytanie, ale po prostu nie chcę, by pojawiały się jakieś niedopowiedzenia, albo zarzuty, że “on krytykuje, bo sam chce być w radzie”. Nie, nie stanowię konkurencji wyborczej dla radnych lub prezydenta w “walce o władzę”. Jedynie regularnie (niestety) przypominam radnym i prezydentowi, że obowiązują ich procedury i reguły działania przewidziane przepisami prawa, a także – co najważniejsze, że są zobowiązani szanować obywateli i prawo. Zgodnie z Art. 82. Konstytucji RP, obowiązkiem każdego obywatela jest troska o dobro wspólne. Przestrzeganie prawa, poszanowanie praw obywateli, to jest nasze dobro wspólne. Tak naprawdę, ja nie wymagam od pracowników gminy (prezydent Krosna jest naszym pracownikiem!) niczego nadzwyczajnego. Wymagam, by wypełniał obowiązki wynikające z aktualnych przepisów. 

…wracając do postawionego pytania? Co wydarzyło się 26 stycznia? 

Tego dnia pod obrady wprowadzono 12 projektów uchwał, dotyczących statutów dzielnic i osiedli Krosna. Nie było ich w porządku obrad ogłoszonym tydzień wcześniej. Z ogłoszonym programem sesji i projektami uchwał zapoznałem się w weekend, tuż po jego ogłoszeniu, a że w międzyczasie zacząłem się źle czuć, to uznałem, że zostanę w domu. Stwierdziłem, że nie będę szedł na obrady, bo nie było żadnych punktów, w których miałbym poczucie, że powinienem zabrać głos, a sesję można przecież oglądać w formie transmisji online.

Jednak w piątek, 26 stycznia, okazało się, że do porządku obrad dodano niespodziewanie 12 bardzo ważnych projektów, dotyczących lokalnej demokracji. Dopiero w tym momencie zacząłem się z nimi zapoznawać, sprawdzać informacje w Biuletynie Informacji Publicznej, wyszukiwać orzeczenia sądów, rozstrzygnięcia wojewodów, czytać komentarze dotyczące podobnych przypadków. Na podstawie zebranych informacji uznałem, że mogło dojść do licznych nieprawidłowości podczas przygotowywania uchwał, że ich uzasadnienie wprowadza w błąd, i najważniejsze: ich treść nie ma podstawy prawnej. Zauważyłem też, że podczas samego głosowania może dojść do kolejnych naruszeń prawa. Zajęło mi to około godzinę. Zerknąłem na porządek obrad i na transmisję, żeby zobaczyć, jaki jest aktualny punkt sesji. Pomyślałem: “zdążę!” Pojechałem do Urzędu na Staszica. Na salę wszedłem krótko przed głosowaniem nad tymi 12 projektami. Zgłosiłem się do zabrania głosu w stosownym punkcie… i tego głosu mi nie udzielono. Przewodniczący ma prawo udzielić głosu komuś z publiczności. Ma też prawo odmówić – oczywiście, że tak jest i wiele razy tego doświadczyłem.

Ze względu na wagę problemu jednak nalegałem, by dopuścił mnie do głosu i pozwolił się wypowiedzieć, bo to było naprawdę bardzo ważne. Przewodniczący kategorycznie odmówił. Wydaje mi się, że zdawał sobie sprawę przynajmniej z części wątpliwości prawnych dotyczących tych 12 projektów uchwał i być może nie chciał, by wybrzmiały przed głosowaniem. Skomentowałem to mówiąc bardzo głośno, że “łamie prawo” i wyszedłem. Zresztą fakt, że projektów nie było w pierwotnie ogłoszonym programie sesji również uważam za celowe działanie. Kiedy zacząłem badać temat, okazało się, że projekty przygotowywane były w Urzędzie Miasta od około 2 lat, zawierają rzekomo “tylko drobne poprawki” i rozmówcy twierdzą, że w piątek jeszcze nie było o nich wiadomo, a w poniedziałek już były gotowe. No to jak? W niedzielę Urząd je przygotował? Naprawdę trudno mi uwierzyć w taki scenariusz… 

Czyli nie chodzi tylko o niedopuszczenie do głosu?

Chodzi o szereg problemów z tymi uchwałami. Powiem więcej – o tym mógłbym ostrzec również wtedy, gdyby była np. przerwa. Na przerwie można porozmawiać z sekretarzem, radcą prawnym, był tam też obecny zastępca prezydenta, Przewodniczący Rady i jego Zastępcy i oczywiście radni, w tym z Komisji Rewizyjnej i Komisji Samorządu. W przerwie, mniej formalnie, mógłbym którejkolwiek z tych osób powiedzieć o co chodzi, wytłumaczyć i być może nie doszłoby do tych nieszczęsnych głosowań. I uwaga! Okazuje się, że przed tymi głosowaniami ktoś z radnych zaproponował przerwę! W zasadzie, gdy ktoś z radnych wnioskuje o przerwę, to zgodnie z § 37 Statutu Miasta Krosna, powinno się odbyć głosowanie nad ogłoszeniem przerwy. Jednak Pan Kubit jednoosobowo zdecydował, że żadnego głosowania ani przerwy nie będzie. Przystąpiono do ekspresowego głosowania nad 12-oma bardzo wątpliwymi projektami. To wszystko można sprawdzić na nagraniu – działano w bardzo przyspieszony sposób, bez dyskusji, bez żadnej refleksji. To przypomina groteskowego Króla Juliana z kreskówki, który w jednym z filmów zawołał: “Teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu!”. 

Konkretnie! Bez ogólników! Jaki był problem z tymi projektami? 

Był? Nadal jest! Tylko jeszcze większy, bo je przegłosowano. Skrótowo powiem jakie są problemy z tymi uchwałami. Chociaż to Przewodniczącemu Rady odpowiedziałem, że “łamie prawo”, to za zaistniałą sytuację odpowiada oczywiście więcej osób. 
Po pierwsze, uchwały były przygotowywane niejawnie. Prace nad nimi trwały od około dwóch lat, natomiast nie było informacji w BIP, że rozpoczęto takie prace: ani z jakiego powodu, ani jakie są projekty i propozycje, ani jakie są efekty przesłanych odpowiedzi od rad dzielnic i osiedli. Nie było informacji o tym, co nazywamy “projektowaniem aktów normatywnych”.
Po drugie, w sprawie tych uchwał Komisje obradowały niejawnie. Prawdopodobnie pracowała nad tym głównie Komisja Samorządu (możliwe, że tylko ona). Jednak przez te dwa lata ani razu nie ujawniono terminu, miejsca i porządku obrad tej komisji. To jest działalność Rady Miasta i informacja podlegajaca obowiązkowemu udostepnieniu – co należy do obowiązków Przewodniczącego.

W 2021 roku w podobnej sprawie z pismami do Przewodniczącego Rady zwrócił się Rzecznik Praw Obywatelskich i prawnicy z zespołu Sieci Watchdog Polska, w których szeroko wyjaśniono te zagadnienia. Po argumentacji Rzecznika Praw Obywatelskich, powtarzają nadal ten sam błąd? Uważam, że to już naprawdę przesada. Trzeba też zaznaczyć, że za organizację pracy Komisji także odpowiada Przewodniczący. Jeżeli organizował pracę tak, że obrady odbywały się niejawnie, to jak mam to nazwać?
Po trzecie, nie przeprowadzono konsultacji społecznych. Drobiazg? Nie. Zgodnie z ustawą, przy uchwalaniu zasad funkcjonowania jednostek pomocniczych konsultacje są wymagane. Kierowana przez Pana Kubita Rada Miasta naruszyła ustawę, jak i swoją własną uchwałę o konsultacjach społecznych.
Po czwarte, do tych projektów dołączono w jaskrawy sposób nieprawdziwe, mylące uzasadnienie. Przewodniczący odpowiada za pracę Rady i uważam, że powinien pilnować, by radnych (i mieszkańców, bo uzasadnienie uchwały jest też wyjaśnieniem powodów działania Rady dla obywateli!) nie próbowano oszukiwać w uzasadnieniach projektów uchwał. 

Po piąte, w tych 12 uchwałach jest wprowadzone wydłużenie trwającej kadencji rad dzielnic i osiedli. Nie ma podstawy prawnej do takiego działania. Są orzeczenia nadzorcze wojewodów, które uchylają takie uchwały. Przewodniczący zapowiadając te projekty, nawet nie wspomniał o tej bardzo istotnej zmianie.

Po szóste, w przypadku pięciu z tych dwunastu uchwał, doszło do udziału w głosowaniu radnych, którzy mieli interes prawny w ich przyjęciu. Pięcioro radnych miasta zasiada jednocześnie we władzach dzielnic i osiedli, zatem głosowali nad przedłużeniem własnych kadencji, a radny Stanisław Czaja, jako przewodniczący osiedla, głosował za przedłużeniem czasu, w jakim będzie wypłacana mu dieta Przewodniczącego Zarządu Osiedla. Zgodnie z art. 25a ustawy o samorządzie gminnym, Radny nie może brać udziału w głosowaniu, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego. Tymczasem to głosowanie miało na celu przedłużenie uprawnień tych właśnie radnych (cała piątka jest z Klubu Samorządnego Krosna, czyli koalicji popierającej Prezydenta Piotra Przytockiego). Informacja, kto zasiada w radach dzielnic i osiedli jest jawna i znana wszystkim radnym, jest znana Przewodniczącemu Rady. O tym też chciałem przypomnieć przed głosowaniem, żeby chociaż te poszczególne osoby nie brały udziału w głosowaniu we własnej sprawie. Przewodniczący też mógł temu zapobiec. 

Pierwsze dwa zarzuty są jakby ze sobą powiązane…

Tak. Niestety brak jawności procesu tworzenia prawa (przez dwa lata nie było informacji ani o projektach, ani zapowiedzi prac Komisji) jest naruszeniem przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. Jest to łamanie jednej z fundamentalnych zasad demokratycznych społeczeństw. Zresztą prawo do informacji (w tym dostęp do posiedzeń Komisji) gwarantuje nam Konstytucja, radni ślubowali wierność Konstytucji, a jednak nie zapewnili ani dostępu do obrad Komisji, ani do prac nad projektami.

Konsultacje społeczne nie są wiążące, zatem czy ich brak to istotny problem? Poza tym pytano o opinie rady dzielnic i osiedli.
Owszem, podobno wysłano zapytania do rad dzielnic i osiedli… ale to nie spełnia warunków konsultacji społecznych. Zgodnie z uchwałą Rady Miasta, konsultacje społeczne przeprowadza się w sposób stwarzający warunki do powszechnego uczestnictwa mieszkańców. Rada Miasta zignorowała ustawę i własną uchwałę dotyczącą konsultacji społecznych. Czy to istotny problem? Tak, bo zgodnie z ustawą konsultacje w tej sprawie są obowiązkowe, a w orzecznictwie brak konsultacji prowadzi do uchylania w całości uchwał czy statutów. 

Idźmy dalej: dlaczego uważasz, że uzasadnienie projektów było nieprawdziwe? Jak to w ogóle możliwe?
Nie wiem jak to możliwe, ale podam dwa cytaty. Najpierw z obowiązującego statutu osiedla: “Wybory do Rady Osiedla odbywają się w okresie do pięciu miesięcy po wyborach do Rady Miasta Krosna”.
Teraz drugi: w uzasadnieniu uchwał z 26 stycznia napisano, że jeżeli nie wprowadzi się zmian w statutach to “zaistniałaby sytuacja nałożenia się terminów wyborów samorządowych wraz z wyborami do jednostek pomocniczych miasta Krosna”.
Jak? Jeżeli według statutu odbywają się 5 miesięcy po wyborach do Rady Miasta, to w jaki sposób te terminy mają się nałożyć? Jak nowa wersja statutu ma rozwiązać nieistniejący problem? Niestety nie mogłem zadać tego pytania radnym przed głosowaniem. Podczas sesji kilka razy padało, że te uchwały to głównie “drobne poprawki”, a to nieprawda. Uważam, że tak sformułowane uzasadnienie miało ukryć główny problem, czyli próbę wydłużenia kadencji.

Przedłużenie kadencji? Dlaczego nie wolno? Przecież Sejm przegłosował przedłużenie kadencji samorządów.
To jest bardzo dobre pytanie! Działanie większości sejmowej w tej sprawie także jest wątpliwe prawnie i było kwestionowane (uważam, że słusznie) przez całą ówczesną opozycję (od Lewicy po Konfederację posłowie głosowali przeciw). Także argumenty przeciwko przedłużeniu kadencji samorządów były te same, na które powołują się wojewodowie uchylając uchwały podobne do tych dwunastu podjętych w Krośnie (a dotyczące osiedli lub sołtysów). O swoistej świętości zasady kadencyjności wypowiadał się Trybunał Konstytucyjny w 1998 r. (sygn. akt K 17/98) – warto tu zacytować fragmenty uzasadnienia tamtego wyroku:
“Na treść zasady kadencyjności składają się przede wszystkim trzy podstawowe elementy. Rozważana zasada oznacza, po pierwsze, nakaz nadania pełnomocnictwom danego organu z góry oznaczonych ram czasowych” – władza pochodzi od wyborców, wyborcy wybierają władzę na określony czas. Porównajmy to do bardziej przyziemnego przykładu: abonament na telefon. Zawierasz umowę na dwa lata, zgadzasz się w tym czasie płacić rachunki. Czy ktoś, bez Twojej świadomie wyrażonej zgody może wydłużyć Ci umowę do 3 lat? A skoro mógłby do 3, to może i do 30 lat? Na jakiej podstawie? Jak byś się z tym czuła? 

No nie powinno tak być, to byłoby nie fair i ograniczyłoby to moje prawo wyboru.

Fakt, że Sejm przedłużył kadencję samorządów (podkreślam, to też uważam za bezprawne), nie daje automatycznie radom gmin uprawnienia do wydłużenia kadencji jednostek pomocniczych. Prawo tak nie działa. Zdaniem Trybunału Konstytucyjnego, czas kadencji (tu znowu cytat): “(…) powinien być ustalony przed wyborem danego organu i nie powinien w zasadzie być zmieniany w odniesieniu do organu już wybranego (…)”. Wynika to z fundamentalnej zasady, że “prawo nie działa wstecz”. W 2019 roku, w Krośnie, wydłużono kadencje Rad Osiedli. Wprowadzono zmianę, że kadencja będzie pięcioletnia, a nie czteroletnia. Zrobiono to przed wyborami, zmiana weszła w życie od kolejnych wyborów, a nie wydłużyła trwającej kadencji.

Niestety, tym razem Rada Miasta Krosna próbuje wydłużyć już trwającą kadencję, w sposób niezgodny z zasadą kadencyjności. Dlaczego to robią? Bo jeżeli wybory do rad dzielnic i osiedli, zgodnie ze Statutem Miasta, odbędą się 5 (lub 6) miesięcy po wyborach do Rady Miasta, to przez kilka miesięcy dzielnice i osiedla nie będa miały swoich rad. Przypominam: wybory do obecnych rad dzielnic i osiedli odbyły się w kwietniu 2019 roku na pięcioletnią kadencję. To znaczy, że wiosną 2024 roku kończą pracę. Koniec kadencji nie oznacza automatycznie wyborów, bo statut osiedla/dzielnicy reguluje to inaczej. Tymczasem wybory do Rady Miasta będą 7 kwietnia 2024 roku, a wybory dzielnicowe (zgodnie ze statutem) mogą odbyć się pięć miesięcy później, czyli we wrześniu. Z tego wynika, że przez kilka miesięcy dzielnice i osiedla mogą nie mieć reprezentacji, nie będą np. planować i przygotowywać lokalnych inwestycji, ważnych dla mieszkańców czy konsultować ważnych aktów prawa miejscowego. 

Nikt nie zauważył wcześniej, że będzie taki problem? 

Prawdopodobnie zauważył. Czytając w ostatnich dniach stare protokoły znalazłem tylko jedno zdanie z 2022 roku, które może świadczyć, że samorząd był świadomy zagrożenia: “Będziemy musieli przedłużyć Wam kadencję” (zdanie skierowane do przedstawicieli zarządów osiedli i dzielnic). Niestety nie ma nagrań (komisje są tylko protokołowane, nie gromadzi się zapisów ani audio, ani video), a protokoły nie odzwierciedlają słowo w słowo dyskusji. Trudno zatem powiedzieć, czy było tylko takie jedno stwierdzenie, czy dłuższa dyskusja o tym, jak rozwiązać problem “luki” w kadencjach rad dzielnic i osiedli.
Spróbujmy podsumować. Przez ponad rok prowadzono prace nad statutami, żeby rozwiązać problem, żeby nie pozbawić dzielnic i osiedli ich samorządu na kilka miesięcy po przesuniętych wyborach samorządowych. Żeby nie było przestojów w pracach nad dzielnicowymi i osiedlowymi projektami. Niestety próbuje się rozwiązać problem z naruszeniami prawa. Tuż przed wyborami wypuszczono bubel, który prawdopodobnie zostanie uchylony przez wojewodę. Jakie będą skutki? Krosno będzie miało zaledwie miesiąc na naprawienie błędów i zapewnienie dzielnicom i osiedlom ich przedstawicielstwa – żeby nie było przerwy w ich działaniu aż do października. Tylko, że to będzie ostatni miesiąc przed wyborami, radni raczej skupią się na walce o głosy, a nie próbach rozwiązania czegoś, z czym nie dali sobie rady przez ponad rok. Jest też możliwość, że nawet nie spróbują naprawić błędów. Powiedzą: “chcieliśmy temu zaradzić, ale wojewoda nam zepsuła”, a tymczasem dzielnice i osiedla stracą swoje reprezentacje. Możliwe też, że te 12 projektów celowo przedłożono tak późno, żeby sprawa nie wyjaśniła się przed wyborami i nie skompromitowała całej aktualnej Rady Miasta. 

Dobrze, a jak w tym momencie można temu zaradzić? Jak zapewnić działanie samorządów dzielnic i osiedli, a zarazem zrobić to zgodnie z prawem? 

To jest do mnie pytanie? 

Tak. Oczywiście.

Proszę nie oczekiwać cudów. Przez prawie dwa lata doświadczeni samorządowcy, w tym Komisja Samorządu, korzystająca ze wsparcia Biura Rady Miasta i Biura Prawnego w Urzędzie Miasta, nie wypracowali dobrego rozwiązania. Tymczasem ja, samodzielnie, miałbym przedstawić rozwiązanie w tydzień lub dwa? Byłoby to co najmniej nieprawdopodobne. Powiem więcej, to byłoby niewłaściwe i nie do zaakceptowania. Mam jakiś pomysł, ale nie wiem czy jest dobry, bo przygotowany jest … w parę dni.
Przypominam, zmiany statutów jednostek pomocniczych muszą być poddane konsultacjom społecznym. Każdy może się w nich wypowiedzieć, bo to dotyczy wszystkich mieszkańców. Mogę wziąć udział w konsultacjach, na równi ze wszystkimi mieszkankami i mieszkańcami Krosna. Sytuacja, w której przyjętoby rozwiązanie tylko po zasięgnięciu mojej opinii, byłaby niezgodna z ustawą.
Na razie jednak, Pan Kubit, przewodniczący rady, “nie widzi powodu”, żebym zabierał głos w sprawie tych uchwał. Dostałem wyraźny sygnał od samorządowców: “nie potrzebujemy Pana opinii”.
Przypominam też, że to radni pełnią funkcje publiczne, oni biorą za to pieniądze. Ja mogę się wypowiedzieć, jeśli zechcą ujawnić informacje o pracach nad statutami i przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami. Dokładnie tak, jak nakazuje ustawa. Na tym etapie, zgodnie z Art. 82. Konstytucji RP (“Obowiązkiem obywatela polskiego jest wierność Rzeczypospolitej Polskiej oraz troska o dobro wspólne”), sygnalizuję i ostrzegam, że nie został dopełniony obowiązek udostępniania informacji publicznej oraz konsultowania projektów, że podawane są nieprawdziwe informacje w uzasadnieniu i wreszcie, że naruszana jest zasada: “radny nie powinien głosować we własnej sprawie”, a 12 przegłosowanych uchwał zawiera treść sprzeczną z prawem i zasadami funkcjonowania demokratycznego społeczeństwa. Aż trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś bardziej zepsuł prace uchwałodawcze, niż Rada Miasta Krosna w tym przypadku. 

Dziękuję za rozmowę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content