Przemoc psychiczna wobec dzieci. Dlaczego ją ignorujemy?

Patrol Straży Miejskiej na rynku w Krośnie

W Polsce nadal nie ma wystarczającej świadomości tego, czym jest przemoc psychiczna. Tymczasem rok temu Izba Karnej Sądu Najwyższego uznała, że pod słowem przemoc obejmuje zarówno fizyczną, jak i psychiczną. W skrócie, że należy to karać w ten sam sposób!

Świadomości tego faktu wyraźnie brakuje.

Przykład? Mamy bardzo wiarygodną informację, że w marcu, tuż pod nosem Straży Miejskiej, doszło do przemocy psychicznej wobec dziecka (nawet jest mowa o przemocy fizycznej), a funkcjonariusze nie zareagowali w żaden sposób.

Co się wydarzyło? Opiekun dziecka (dziewczynka około 4 lata) przechodząc w pobliżu samochodu służbowego krośnieńskich strażników, zaczął straszyć dziecko, że zaraz „dostanie mandat”. Dziewczynka się wystraszyła, zaczęła płakać. Opiekun zareagował na to dalszą presją, dalszym straszeniem i ciągnięciem dziecka w kierunku funkcjonariuszy. Brak było uspokajania dziecka, przeproszenia, pocieszenia. Dziecko starało się opierać, ale było siłą ciągnięte w stronę straży miejskiej (to można kwalifikować już jako przemoc fizyczną). Płacz był coraz głośniejszy, aż w końcu opiekun zaprowadził dziewczynkę do własnego samochodu. Dziecko cały czas bardzo płakało. Na zachowanie dziecka i mężczyzny obojętna była też obecna tam opiekunka. Postronnym świadkom miała powiedzieć o tej dziewczynce, żeby się nie przejmowali, bo  “jest zmanierowana”. Na strasznie dziecka funkcjonariuszami, doprowadzenie go do płaczu i na szarpanie, nie zareagowała wspomniana straż miejska. Jeden strażnik powiedział, że „nic nie widział, ani nie słyszał, bo miał zamknięta szybę”. Pomimo bezpośredniego poinformowania go, że doszło właśnie tuż przed nim do przemocy wobec dziecka stwierdził ponownie, że on nic nie widział, a jak ktoś coś widział to niech zgłasza (tymczasem właśnie to on otrzymał ustne zgłoszenie na które nie reagował). Natomiast drugi strażnik stwierdził, że nie stało się nic złego bo „nikt dziecka nie uderzył”. Zatem widział i słyszał, ale nie zrozumiał, że doszło do przemocy. Dodał też, że to …„jego znajomi”. 

Jeżeli ludzie straszą dziecko znajomym, umundurowanym strażnikiem miejskim, na służbie, przy tym doprowadzają je do przerażenia i głośnego płaczu, a wspomniany funkcjonariusz na to nie reaguje, czy to nie kwalifikuje się na współudział? Nie mamy powodu, żeby nie wierzyć naszym źródłom, na razie ta osoba stwierdziła, że nie będzie tego zgłaszać, ani nie chce, żeby radnym ujawniać jej dane. To też zrozumiałe, bo takie zgłoszenie uruchomiło by całą “machinę”, w tym sąd rodzinny. Widocznie świadek obawia się, czy to by bardziej nie zaszkodziło. Może opiekunowie się ogarną i przemyślą sobie pewne sprawy, dzięki temu, że zareagował ktoś z postronnych świadków? Tam na miejscu nie przyznali się do błędu, ale może go nigdy nie powtórzą? Miejmy nadzieję.

Z drugiej storny, bagatelizowanie przez opiekunów płaczu wywołanego zupełnie nieuzasadnionym straszeniem dziecka i skomentowanie, że dziewczynka „jest zmanierowana” może sugerować, że to dziecko jest często straszone. W tym przypadku straszone było funkcjonariuszami, zatem może mieć w przyszłości problem, by zwrócić się o pomoc do służb, których będzie się po prostu bało. 

Apelujemy o działania uświadamiające pracownikom urzędu miasta, czym jest przemoc psychiczna i jakie skutki może mieć przemoc psychiczna wobec dzieci w ich późniejszym życiu. Czy gdyby tam na rynku ktoś straszył dorosłą kobietę, doprowadził ją do płaczu, szarpał to Straż Miejska by zareagowała? Pewnie tak. W społeczeństwie nie mamy problemu z rozpoznaniem i reagowaniem na przemoc wobec dorosłych, natomiast przemoc wobec dzieci, nawet w miejscu publicznym, nawet pod nosem funkcjonariuszy, może być ignorowana… Coś jest nie tak. 

Pasjonauci

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content