Edukacja domowa – z czym to się je

edukacja domowa

I nagle wszystko się zmieniło. Szkoły zamknięte, dzieci w domu, do tego pozbawione pełnej swobody, zabaw z rówieśnikami, towarzyskich spotkań, zajęć pozalekcyjnych. A nauka nie poczeka aż korona wirus przejdzie (choć, niektórzy mówią, że nauka nie zając i coś w tym jest). Trzeba to JAKOŚ zrobić. Ale jak? Mam kilka podpowiedzi dla tych, którzy stawiają z konieczności pierwsze kroki w domowej edukacji, szczególnie w szkole podstawowej. Witamy na pokładzie!

Po pierwsze wrzuć na luz

Czasem patrzymy na bycie z dzieckiem w domu, jak na najgorszą katastrofę. COŚ trzeba z tym dzieckiem zrobić? Coś trzeba zrobić z nudą? Jakoś ją zagadać. Wyobraźcie sobie, że z roku na rok coraz więcej rodziców i dzieci decyduje się na domową edukację. Ma ona wiele zalet. Jest efektwna, nie zabiera za dużo czasu, dziecko uczy się, dzięki temu modelowi pracy, samokontroli i brania odpowiedzialności za swoją naukę. Nie na zasadzie nauczycielskich wytartych i w kontekście systemu nic nie znaczących haseł: pamiętaj, uczysz się dla siebie. Dziecko faktycznie podąża za ciekawością, obserwuje swoje potrzeby, szuka sposobu na pokonanie trudności. Oczywiście, nie jest w tym samotne. Rodzice są obok, wspierają i motywują. Cała rodzina staje się ciekawa świata: budowy kuchennego miksera (jak to możliwe, że to działa), żarówki (hm, kto ją wynalazł?), pączkujących drożdży (jak toto żyje?). I nagle nie ma oczywistości, wspólnie sprawdzamy, szukamy informacji, świat przestaje być neutralny, staje się jedną wielką fascynującą przestrzenią edukacji.

Mamy też unikatową szansę poznać bliżej swoje dziecko (lub dzieci) i nauczyć się nowych rzeczy: współpracy, kreatywności, samodyscypliny i planowania. Przyznacie chyba, że są to bardzo cenione umiejętności, nie mniej istotne od samych szkolnych wiadomości, które – mamy nadzieję – uda się też skutecznie posiąść.

Zamiast nerwowo przeglądać zeszyty, mechanicznie wypełniać ćwiczenia, zatrzymajcie się na chwilę i przyjrzyjcie sobie (tak, proponuję to ćwiczenie zarówno dzieciom, jak i pracującym w domu rodzicom). Odpowiedzcie sobie na pytanie: kiedy lubicie spędzać czas spokojnie, czytając, pracując, pisząc? W jakich godzinach dobrze wam się myśli i koncentruje? Dopiero na bazie tych obserwacji ustalcie plany dnia tak, by – zgodnie z waszymi potrzebami – był tam czas na pracę, na ruch, na odpoczynek i swobodną zabawę.  

Planowanie

Nawet jeśli wasze dziecko jest dopiero na początku w swojej edukacyjnej drogi, pozwólcie mu decydować o obowiązkach i planie dnia. Dzięki temu, w coraz większym stopniu, będzie brało odpowiedzialność za swoją naukę i uczyło się zaspokajać swoje potrzeby – odpoczynku, czy zabawy – tak samo ważne jak potrzeba intelektualnego rozwoju. Młodszym dzieciom można pomóc w planowaniu dnia. Zróbcie burzę mózgów i zapiszcie: co robimy w ciągu dnia. Nie zapomnijcie o przygotowaniu posiłków, o spaniu i o nic nie robieniu – jakże potrzebnym dla higieny psychicznej.  Możecie stworzyć karteczki z tymi zadaniami, narysować na nich obrazek, który będzie symbolizował działanie (łyżka i widelec może oznaczać czas na jedzenie, książka  – naukę). Na kartce poukładajmy karteczki w porządku, jaki wspólnie ustalimy także na podstawie obserwacji rytmu dnia. Przepiszcie, albo zróbcie zdjęcie planu żeby wieczorem, na koniec dnia, porozmawiać wspólnie o tym, co się udało, a co w planie nie wyszło i być może na przyszłość wymaga zmiany. Podzielmy się z dzieckiem także naszym zmaganiem z realizacją planu. Będziemy mogli się wzajemnie motywować i wspierać a dziecko będzie miało poczucie, że robi rzeczy ważne, które wszyscy traktują poważnie.

Ile i jak?

Dzieci w pierwszych klasach podstawówki w edukacji domowej nie potrzebują więcej niż 1 godzinę w ciągu dnia na działania bezpośrednio związane z nauką. Pamiętajmy, że dzieci w tym wieku koncentrują się krótko już 20 – 30 minut pracy to dla nich wystarczający czas. Planujmy więc krótkie sety nauki, przedzielone odpoczynkiem, zabawą, jedzeniem.

                Żeby wspomóc koncentrację dobrze jest zorganizować miejsce do pracy. To nie zawsze musi być biurko, szczególnie w przypadku młodszych dzieci. Może kącik z poduszkami, dywan. Myślmy o nauce całościowo. Przestrzeń powinna wyciszać, ale też uczyć. Dostęp do ciekawych pomocy, gier edukacyjnych, przyrządów  w miejscu przeznaczonym na edukację pomoże dziecku zaangażować  się w naukę i poszukiwać jej nie tylko w podręcznikach, ale w całym otoczeniu. W edukacyjnych praktykach nurtu Montessori mówi się o tym, że przestrzeń uczy. Jest w niej pewien sensowny porządek: pomoce z każdej dziedziny mają swoje miejsce, podobnie jak przytulny kącik do czytania. Matematyczne tablice i laboratoria pełne kolorowych kuleczek, które można przeliczać budzą ciekawość. Z tej metody warto też zaczerpnąć zasadę cichej pracy. Bądźmy przy dziecku, pomagajmy, wspierajmy, ale cicho, dyskretnie, nie burząc kruchej koncentracji i harmonii.

Nauka całym ciałem

W przypadku młodszych dzieci ruch jest kluczem do rozwoju funkcji poznawczych. Fikołki, balansowanie, wysiłek są nie tylko zdrowe dla ciała. Zanim dziecko siądzie za biurkiem i będzie się uczyć, musi przygotować na to mózg. Najlepszym ćwiczeniem jest ruch w różnych płaszczyznach, pozycjach. Jeśli jest to więc możliwe i bezpieczne, wychodźmy na spacery, do ogrodu, pohasać. Uczmy się wspólnie równowagi między pracą a odpoczynkiem i zachowań prozdrowotnych, bo – jak widzimy w najnowszej piramidzie żywieniowej – to właśnie ruch jest podstawą naszego zdrowia.

Nauka przez sztukę

Drugim czynnikiem wpływającym na rozwój dziecka jest kontakt ze sztuką. Dziś muzea na całym świecie proponują wirtualne spacery. Powędrujmy razem. Nie bójmy się zajrzeć także do przestrzeni sztuki nowoczesnej. Starajmy się wychodzić poza ocenę: ładnie, brzydko. Te kategorie nie są ważne. Uruchomcie wyobraźnię i pomyślcie, jakie czujecie emocje w związku z oglądanym obrazem, czy instalacją, z czym wam się kojarzy. Taka wspólna zabawa z dzieckiem to prawdziwa przygoda. A potem koniecznie weźcie do ręki ołówek, kredki, farby, czy plastelinę i twórzcie. Każdy nosi w sobie artystę. Jeśli nawet zwykle obserwujecie u dziecka problemy z koncentracją, podczas malowania możecie zdziwić się do jakiego stopnia zapamiętuje się w działaniu. Przy okazji twórczej pracy ćwiczymy tzw. małą motorykę, czyli sprawność paluszków potrzebną do pisania. Komponując przestrzeń swojego malowidła dziecko uczy się orientacji w przestrzeni. Są to bardzo konkretne umiejętności bazowe dla dalszej edukacji.
Starsze dzieci też na pewno chętnie  zajmą się tworzeniem. Można je ukierunkować. Stworzyć np.  model układów w ludzkim ciele wycinając je z różnokolorowych technicznych kartek. Układając je na rysunku człowieka można nazywać je i tak uczyć się biologii. Żeby opracować temat lasu, zaproponujcie  leśne malowidło z powklejanymi w nie naturalnymi elementami: liśćmi, igłami świerka czy sosny, szyszkami – a potem zachęćcie do opisania pięter lasu albo napisania własnej książki o jego mieszkańcach.

Nauka jest wszędzie

Na pewno szkoły waszych dzieci zapewniają wam dostęp do lekcji on Line albo e-learningu. Niemniej macie okazję doświadczyć czegoś nowego, innego modelu edukacji.  Popatrzmy na to jako na szansę, by – także w sobie – na nowo odnaleźć ciekawość, wspólnie pomagać sobie w wypełnianiu obowiązków i korzystać z czasu wolnego, żeby nareszcie być razem.

Joanna Sarnecka

Joanna Sarnecka – antropolożka kultury, opowiadaczka w grupie Opowieści z Walizki, mama z doświadczeniem w edukacji domowej nie tylko własnych dzieci, trenerka Szkoły Dialogu, mentorka w Wolnej Szkole „Blisko”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content