Rozprawa w sprawie rzekomego „zakłócenia porządku publicznego” przez Prezesa Pasjonautów została odroczona. Do wspomnianego zakłócenia miało dojść ponad rok temu. Sąd zdecydował, że koniecznie jest sprawdzenie przez biegłych, czy w chwili zdarzenia Piotr Dymiński był poczytalny.
Sprawa dotyczy sesji Rady Miasta Krosna z 29.10.2024. Prezes Pasjonatów nagrywał obrady ze środka sali, co nie podobał się części radnych.
– Miałem na to zgodę, ale części osób, szczególnie Piotrowi Przytockiemu, to się nie podobało. Kika osób dokuczało mi, obrażało, jeden Pan nawet na mnie krzyczał z tego powodu. Ostatecznie jedna z osób na sali zaatakowała mnie fizycznie, a to spowodowało zamieszanie i przerwanie obrad – relacjonuje Piotr Dymiński.
Sprawa powinna być prosta, ale Straż Miejska przedstawia ją zupełnie inaczej. Tymczasem to właśnie Straż Miejska jest w sprawie „oskarżycielem publicznym”. Teoretycznie strażnicy powinni obiektywnie zbadać sprawę i albo ją umorzyć, albo przedstawić zarzuty przed Sądem.
– Straż Miejska nie jest w tej sprawie obiektywna. Z całą odpowiedzialnością za słowa stwierdzam, że funkcjonariusze nie chcieli słuchać moich wyjaśnień, nie chcą przeprowadzać dowodów, przeinaczają moje słowa, ignorują fakty. Dążą jedynie do oczerniania mnie przed Sądem, z nadzieją, że zostanę skazany. Całe postępowanie Straż Miejska prowadzi nierzetelnie, z poważnymi naruszeniami moich praw – podkreśla Piotr Dymiński.
– O wynik badania jestem spokojny, niestety jest to przedłużanie postępowania. Straż Miejska nie dąży do ustalenia prawdy, a jej prawdziwym celem jest do zatuszowanie błędów swoich funkcjonariuszy i swoich zwierzchników. W demokratycznym państwie prawa nie można naprawiać błędów władzy przez stawianie fałszywych zarzutów niewinnym obywatelom – dodaje Prezes Pasjonautów.
W obronie Piotra Dymińskiego występuje mecenas z Sieci Watchdog Polska, ogólnopolskiej organizacji działającej na rzecz Praw Człowieka, w szczególności prawa do informacji.

