Bardejów to miasto w północnej Słowacji, blisko granicy z Polską. Jest to małe, spokojne, historyczne miasteczko z sympatyczną atmosferą, trochę jak nasze Krosno. Nic więc dziwnego, że miasta są “miastami zaprzyjaźnionymi”.
Centralnym punktem miasta jest urokliwy rynek, który w 2000 r. został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Unesco. Kolorowe kamieniczki, ratusz, mury obronne, baszty i naturalnej wielkości Pomnik Kata sprawiają, że gdyby nie samochody i współcześnie ubrani ludzie, moglibyśmy poczuć się jak w średniowieczu.

A co Bardejów oferuje dla turystów, którzy nie interesują się historią? Ciekawych miejsc jest wiele. Ja natomiast chciałabym podzielić się z Wami wrażeniami z przejścia Uliczką Lenona. Jak dowiedziałam się już po odwiedzeniu tego miejsca, uliczka powstała na tyłach domu jednego z fanów Beatlesów, Pavla Zajaca. Ta informacja spowodowała, że to miejsce zafascynowało mnie jeszcze bardziej.

Na ścianie domu namalowane są dwa murale. Jeden przedstawia Johna Lenona, drugi zespół The Beatles. Kawałek dalej, na ścianie jest płaskorzeźbiony portret, który przedstawia Johna Lennona i Yoko Ono. Jest tam również fragment, bardzo ważnej dla mnie piosenki, “Imagine”, która w obliczu obecnych wydarzeń nabiera nowego sensu i jest tak okrutnie aktualna. Poniżej wmurowane są tablice z nazwami kilkudziesięciu zespołów. Są to kapele, zarówno z czasów The Beatles, jak i takie, które czerpały inspiracje z ich twórczości. Wprawne oko na pewno zauważy polski akcent, jedna z tablic jest poświęcona Czerwonym Gitarom. Po drugiej stronie domu jest ogródek, którego największą część stanowią duże kamienie z napisami nawiązującymi do zespołu.

Są tytuły piosenek, ważne daty, a pośród nich kamień, z którego napis sprawił, że przeszły mnie ciarki: In honour of The Beatles (Na cześć Beatlesów). Taka mała uliczka, chyba najkrótsza w mieście, a przejście nią potrafiło wyzwolić tak wiele emocji, jak dawno nie wyzwoliła we mnie żadna “atrakcja turystyczna”. Co roku 8 grudnia, w rocznicę śmierci Lennona, przy Uliczce gromadzą się fani jego i zespołu The Beatles. Myślę, że warto tam wtedy być, a jeżeli ma się sentyment do Beatlesów, to po prostu trzeba. Ja się wybieram.
G.