Powracamy do skandalicznych wydarzeń z obrad Rady Miasta Krosna z 28 lutego 2025. Niewątpliwie największym skandalem było zagrożenie użyciem siły wobec prezesa Fundacji Pasjonauci. Równolegle doszło do pomyłki ze strony Przewodniczącego. Rada Miasta otrzymała już pismo w tej sprawie.
Nieprzemyślana i krzywdząca wypowiedź
Podczas obrad Rady Miasta Krosna, w dniu 28 lutego 2025 roku, Pan Zbigniew Kubit, Przewodniczący Rady Miasta Krosna, Zbigniew Kubit, publicznie powiedział:
“Chcę powiedzieć, że byłem świadkiem przed kilkunastoma minutami, jak Pan Piotr Dymiński wszedł do Biura Rady, gdzie wydawane są identyfikatory dla uczestników sesji i mówiąc kolokwialnie, rzucił identyfikatorem o stół i wyszedł”.
Piotr Dymiński przebywał na sali w charakterze widza, korzystającego z prawa wynikającego z Art. 61 Konstytucji RP, a publiczne oskarżenie ze strony Przewodniczącego narusza dobra osobiste Piotra Dymińskiego. Sprawy nie udało się od razu wyjaśnić podczas obrad, ponieważ Pan Kubit zwrócił się wprost do Piotra Dymińskiego słowami: “Więcej od Pana nie chce na ten temat nic słyszeć” i nie udzielił głosu.
– Oczywiście Pan Przewodniczący ma do tego prawo, co szanuję – komentuje Piotr Dymiński – Jednak opowiadając o zdarzeniu z Biura Rady, Pan Kubit najwyraźniej się pomylił, a jego wypowiedź mogła być nieprzemyślana. To co powiedział Pan Kubit, jest oczywiście nieprawdą, ale padło podczas transmitowanych i uwiecznionych w Internecie obrad. To powoduje nadszarpnięcie mojego dobrego imienia oraz wprowadza opinie publiczną w błąd, co do mojej działaności. Na szczęście wszystko można naprawić przy odrobinie dobrej woli!
Jak było naprawdę?
Piotr Dymiński relacjonuje: – Przed rozpoczęciem Sesji Rady Miasta Krosna w dniu 28.02.2025, przyszedłem do Biura Rady. Pytałem o co chodzi z “identyfikatorami/plakietkami”. Pani z Biura Rady, dwa razy zaproponowała mi założenie kolejno podawanych mi identyfikatorów. Pierwszy identyfikator był jednak przeznaczony dla “przedstawicieli JP”. Pani przeprosiła za pomyłkę i zaproponowała mi inny. Jednak ten drugi, w świetle statutu Miasta Krosna, przewidziany był dla Radnych, Urzędników i Prezydentów. Tego również odmówiłem, bo przecież nie jestem ani radnym, ani urzędnikiem, a tym bardziej nie jestem Prezydentem. Byłem przekonany, że ponownie doszło do pomyłki i podania niewłaściwej plakietki. Jednak w odpowiedzi Pani z Biura Rady powiedziała mi: “to niech Pan nie bierze”. Wtedy odłożyłem identyfikator i udałem się na Salę Narad zgodnie z instrukcją, żeby plakietki po prostu nie brać.
Sytuacja była zatem zupełnie inna, niż opisał to publicznie Pan Przewodniczący Kubit.
Skąd się wziął błąd?
Pan Zbigniew Kubit nie był bezpośrednim świadkiem rozmowy, o której wypowiadał się na sesji. W czasie rzekomego „rzucania identyfikatorem” Pan Kubit znajdował się w sąsiednim pomieszczeniu.
– Owszem, drzwi były otwarte, ale ja nie czuję się władny by z tego powodu przesądzać co Pan Kubit tam robił, albo o czym tam rozmawiał. Tego nie było dobrze widać, ani słychać, bo z mojej perspektywy Przewodniczący Kubit częściowo był zasłonięty drzwiami – mówi Piotr Dymiński – Z powodu ograniczonej widoczności i słyszalności, wypowiedź Pana Kubita można po prostu wyjaśnić pomyłką. Nie ma powodu doszukiwać się złej woli. Pan Kubit był odwrócony plecami, więc ciężko by coś widział. Wątpię też, by mógł dobrze słyszeć rozmowę.
Pomyłki mają konsekwencje
Pomyłka znalazła się już w Internecie, w materiałach dokumentujących pracę Rady Miasta Krosna. Jest to niestety równoznaczne z rozpowszechnieniem nieprawdziwych informacji o działalności Piotra Dymińskiego.
– Ponieważ cała sytuacja jest najwyraźniej skutkiem niefortunnej pomyłki, to można rozwiązać ją bardzo prosto. Wystarczy sprostować i przeprosić. Liczę, że Pan Kubit to zrobi – podkreśla Piotr Dymiński.
Pismo zwracające uwagę, że doszło do pomyłki, która jest szkodliwa dla obywatela, zostało już skierowane do Rady Miasta Krosna.