To można było przegapić, ale w ubiegłym tygodniu Krosno zmierzyło się z poważnym kryzysem. Jak wybrnęli urzędnicy i samorządowcy? Czy doszło do „wtopy”? Sprawę komentuje Piotr Dymiński z Fundacji „Pasjonauci”.
BIP, czyli Biuletyn Informacji Publicznej. Co to east? To strona Jest to strona internetowa, na której dana jednostka (w tym przypadku Miasto Krosno) publikuje informacje wymagane przez polskie prawo. Ustawa o dostępie do informacji publicznej z 2001 roku wymusiła tworzenie takich stron internetowych oraz określa minimalny zakres informacji, które muszą się tam znajdować.
– Także inne ustawy, lub lokalne uchwały mogą wprowadzać wymóg zamieszczania dodatkowych informacji publicznych w Biuletynie. Organy, takie jak władze gminy, mogą też zamieszczać więcej informacji, niż niezbędne minimum – przypomina Piotr Dymiński, lokalny działacz realizujący liczne projekty na rzecz rozwoju demokracji i społeczeństwa obywatelskiego.
„Ale po co to komu?”
BIP ma zapewniać dogodny dostęp do informacji publicznych i służyć przejrzystości działań organów władzy.
– Jest XXI wiek, mamy łatwy dostęp do Internetu, dzięki temu praktycznie każdy może mieć dostęp bezpośrednio do informacji o tym, co robią władze gminy. To co pod koniec ubiegłego stulecia było tylko w archiwach i dostępne tylko na wniosek, lub na miejscu, dziś każdy może otworzyć z poziomu swojego telefonu. Niska jakość Biuletynów, to jak bardzo są nieprzyjazne dla użytkowników, to osobne kwestie, wiele jest oczywiście do poprawienia, ale wpływ dostępu do Internetu na transparentność władzy i rozwój demokracji jest nieoceniony – zaznacza Piotr Dymiński.
Kryzys i awaria
W czwartek 29 maja, krośnieński samorząd zmierzył się z poważnym kryzysem. „BIP padł”. Serwis był całkowicie niedostępny, a zarazem było to w dniu zaplanowanych obrad Rady Miasta. W czym problem?
– Informacje o porządku obrad i projektach uchwał znajdują się w BIP. Mieszkańcy mają prawo obserwować obrady, a dostęp do dokumentów „sesyjnych” obywatel ma w BIP. Gdy w dyskusji radnych pojawi się pomysł „wprowadzenia poprawki w punkcie 10 ustęp 3.” to warto, by obywatel mógł sprawdzić brzmienie wspomnianego punktu. Bez dostępu do BIP tego takiej możliwości nagle nie ma – mówi Piotr Dymiński.
Ale jest jeszcze poważniejszy problem. Zgodnie z nowelizacją ustawy o samorządzie gminnym, obrady Rady Miasta muszą być transmitowane na żywo w Internecie. Temu służy stosowna zakładka w BIP. Bez transmisji obrady nie mogą się odbyć! Tymczasem 29 maja, zaplanowana była sesja, a zakładka, w której miała być dostępna transmisja nie działała.
– To poważny kryzys. Są zaplanowane obrady, Radni są już na miejscu, podobnie urzędnicy przygotowani do przedstawienia prawie 20 projektów uchwał. Te uchwały są niezbędne jako podstawa prawna do konkretnych działań samorządu w kolejnych tygodniach i miesiącach. …a obrad nie można przeprowadzić zgodnie z prawem, bo nie ma transmisji – wyjaśnia Piotr Dymiński.
Jak poradził sobie UM Krosna?
Projekty uchwał można było otrzymać „na wniosek” w Biurze Rady.
– W związku z awarią BIP poprosiłem o udostepnienie projektów formie tradycyjnej. Otrzymałem je w mniej niż kwadrans – zaznacza Piotr Dymiński.
Projekty uchwał są informacja publiczną, każdy ma prawo taka informację uzyskać. Jeżeli informacji nie ma w BIP, to można zwrócić się o nią z wnioskiem. Dobrą praktyką jest wniosek pisemny, w którym można sprecyzować zakres żądanej informacji, a urząd ma 14 dni na udzielenie odpowiedzi.
– Wniosek nie musi być na piśmie, a termin udzielenia informacji to „bez zbędnej zwłoki”. W zaistniałej sytuacji złożyłem wniosek ustnie, a Biuro Rady udzieliło mi informacji w kilkanaście minut – stwierdza Piotr Dymiński.
Równolegle informatycy pracowali nad zapewnieniem transmisji. Sesja miała rozpocząć się o godzinie 10. Link do transmisji uruchomiono tuz p o10. Sesja rozpoczęła się niemal bez opóźnień.
– Co ważne, link został podłączony do ogłoszenia o obradach zamieszczonego w Internecie, zamiast poprzedniego linku, który nie działał. Dzięki temu mieszkaniec klikający w „kafelek” w ogłoszeniu o sesji, mógł nawet nie zauważyć, że była jakakolwiek awaria! Mieszkaniec dostawał automatyczne przekierowanie do transmisji. Sprawdziłem to na telefonie, w chwili, gdy rozpoczynały się obrady – zaznacza Piotr Dymiński.
Lokalny aktywista przekonuje, że to poważna sprawa, bo gdyby link w ogłoszeniu o obradach nie był aktywny, to byłby powód do kwestionowania ważności obrad. To nie jest drobnostka. Transmisja obrad jest prawnym obowiązkiem władz gminy, władze ogłosiły gdzie należy „kliknąć”, żeby obserwować transmisję, zatem transmisja musi być dostępna dokładnie w tym ogłoszonym miejscu. I tego bardzo istotnego szczegółu dopilnowano na czas.
– Działania urzędników zasługują na ogromne uznanie. To był pełen profesjonalizm w sytuacji kryzysowej, pod presją czasu – podkreśla Piotr Dymiński. Dodaje też, że właśnie takiego podejścia należy oczekiwać w demokratycznym i transparentnym samorządzie.
Ciekawostka: na tej samej sesji testowano kamerę, która być może już wkrótce przyczyni się do poprawy jakości transmisji z obrad.