Kto śledzi “lokalne” media społecznościowe, ten pewnie słyszał o Kotach z Kombornii i wie do czego doprowadziła tam ludzka bezmyślność i brak edukacji. Powracamy do tematu kastracji i powracać będziemy tak długo, jak długo przez ludzką głupotę będą rodziły się i umierały w męczarniach maleństwa, których na tym świecie być nie powinno. Będziemy powracać do tematu tak długo, jak długo w schroniskach, kociarniach, a przede wszystkim na ulicach (w parkach, na cmentarzach, w polach, lasach, na działkach, w krzakach i na osiedlach) będą żyły koty, których nikt nie chce, których nikt nie kocha i których nikt nie ma ochoty przygarnąć do rodziny.
🐈 Kwestia moralna: mamy ogromną bezdomność kotów domowych. Schroniska, fundacje i domy tymczasowe pękają w szwach od kotów, którym nie sposób znaleźć domu. Z tego też powodu, nie rozmnażajmy kotów domowych poza zarejestrowanymi, w pełni legalnymi hodowlami.
Najlepiej zadbać o koty, które już się urodziły i są na tym świecie.
Oczywiście, można natknąć się na argument typu „ale ja rozmnożyłem swoje koty i bez problemu rozdałem młode” – tak, taka osoba rozmnożyła swojego kota i znalazła kociętom nowe domy – ale kocięta te zabrały miejsca w domach kotom, które już czekały na znalezienie swojego domu – i w rezultacie nie znalazły go.
🐈 Koty – tak samo jak większość zwierząt na Ziemi – NIE ODCZUWAJĄ PRZYJEMNOŚCI z odbywania stosunków płciowych.
Koty do rozmnażania gna jedynie biologiczny przymus, nic więcej.
Jedynymi stworzeniami, których mózgi są rozwinięte w ten sposób, że mogą one odczuwać przyjemność ze spółkowania są: ludzie, ssaki naczelne (szympansy, orangutany, goryle, itp.) oraz delfiny.
🐈 Samice kotów CIERPIĄ w czasie stosunku! Penis kota ma na swojej powierzchni drobne haczyki, które wczepiają się we wnętrze kotki i ją ranią, sprawiając ból – z prostego powodu: kocice mają coś takiego jak tzw. owulacja prowokowana.
Owulacja prowokowana (zwana też indukowaną) jest wywoływana bodźcami bólowymi w narządach rozrodczych kocicy w czasie, bolesnej dla niej, kopulacji. Dopiero po czymś takim następuje uwolnienie dojrzałych komórek jajowych z pęcherzyków Graafa i w rezultacie może dojść do zapłodnienia.
Podsumowując: kotka musi doświadczyć bólu, by móc zajść w ciążę.
Z powodu bólu zwykle bezpośrednio po kopulacji kotka jest bardzo agresywna i może zaatakować kocura, który ten ból wywołał, dlatego kocur błyskawicznie odskakuje od niej po stosunku.
Oczywiście na koniec ciąży kotka rodzi – także odczuwając ból.
Natomiast kocura stosunek nie boli, ale też nie odczuwa on przyjemności z odbytego stosunku – ma wytrysk, ale bez orgazmu.
🐈 Z powodu otumanienia hormonami, stan umysłu kocicy w czasie rui można – w uproszczeniu – porównać do stanu świadomości ludzkiej kobiety po zażyciu tzw. pigułki gwałtu – jest więc lepka na dotyk, podatna na zbliżenie, ale: nie wie, o co chodzi; nie wie, co się z nią dzieje; nie wie, jakie są tego konsekwencje i niewiele pamięta po zakończeniu rui.
🐈 Cykl rozrodczy kota domowego (mówię tu o gatunku Felis catus – kot domowy, więc mam na myśli wszystkie osobniki tego gatunku – zarówno te trzymane w domach, jak i te żyjące na zewnątrz) ma bardzo niewiele wspólnego z cyklem rozrodczym jego dzikiego przodka i dzikich kotów w ogóle.
Kot domowy, kiedy został udomowiony na terenach starożytnego Egiptu – jako zwierzę będące obiektem kultu (więc był na nie duży popyt) – był hodowany w taki sposób, by mógł jak najwięcej się rozmnażać.
Oznacza to, że rozrodczość kota domowego w takiej formie, w jakiej ona obecnie istnieje, jest wytworem człowieka i przez człowieka powinna być ona kontrolowana, by nie dopuścić do patologicznych sytuacji, jak np. bezdomna kotka rodząca po 3-4 mioty w ciągu jednego roku – gdzie, według wielu badań, ponad 90% tych młodych ginie przed ukończeniem pierwszego roku życia.
🐈 Kwestie zdrowotne: kastrowane koty (obu płci) żyją dłużej.
Kastracja chroni kocice przed ropomaciczem i nowotworami listwy mlecznej, natomiast kocury, kastracja chroni przed nowotworami jąder.
Kastracja kocicy przed wystąpieniem pierwszej rui nawet w 99% chroni ją przed wystąpieniem nowotworów listwy mlecznej.
Weronika Magdalena Lawera
