Historia krośnieńskiej szkoły lotniczej – od 1 listopada 1938 r. do września 1939 r.

Janusz Kubit ze swoją książką Szkoła Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich Krosno 1938-1939 , której promocja odbędzie się 15 listopada o 18.00. w Spółdzielczym Domu Kultury przy ul. Kisielewskiego

Z Januszem Kubitem – autorem książki pt. „Szkoła Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich.
Krosno 1938-1939” – rozmawia Wioletta Zimmermann-Szubra

– Na 15 listopada br. zaplanowana jest oficjalna premiera wydawnicza książki Pana autorstwa – „Szkoła Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich. Krosno 1938-1939”. Jakich spodziewa się Pan reakcji?

– Liczę, że ta książka wywoła nie tylko zainteresowanie historią Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich z tzw. okresu krośnieńskiego, czyli z przełomu lat 1938-1939, ale też będzie tematem ciekawych rozmów i dyskusji o jej działalności i wpływie na historię Krosna. Myślę, że jest to publikacja, która zaciekawi spore grono odbiorców, nie tylko pasjonatów historii i lotnictwa, ale też mieszkańców Krosna i okolic. Jest to pierwsze tak szerokie opracowanie historii tej szkoły w naszym mieście, opatrzone biogramami oficerów i podoficerów oraz wzbogacone licznymi nieznanymi dotąd archiwalnymi fotografiami. Prace nad książką trwały prawie dziesięć lat i starałem się zrobić to rzetelnie, skrupulatnie i wyczerpująco, w oparciu o dokumenty i materiały źródłowe oraz sprawdzone informacje i przekazy, które pozyskiwałem między innymi z Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie oraz z Instytutu Polskiego i Muzeum gen. Władysława Sikorskiego w Londynie. Nie bez powodu jej objętość to ponad 500 stron zapełnionych tekstem i ilustracjami…

– Co skłoniło Pana do napisania tej książki? Myślę, że nie bez powodu poświęcił Pan prawie dziesięć lat swojego życia, aby zająć się historią Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Krośnie?

– Prawda jest taka, że to ciekawość rozbudzona we mnie w latach dzieciństwa sprawiła, że zainteresowałem się historią szkoły lotniczej w Krośnie i losami jej uczniów. Jako mały chłopak chodziłem z kolegami na krośnieńskie lotnisko, by podziwiać samoloty i szybowce oraz stawiać pierwsze kroki w modelarstwie lotniczym. Od instruktorów, których spotykałem na lotnisku, słyszałem różne historie związane z działalnością Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Krośnie. Opowiadali o jej budowie, o przenosinach z Bydgoszczy, o jej kadrze i uczniach. Słuchałem tych opowieści z zaciekawieniem i już wtedy, na początku lat 70. XX wieku, wiedziałem, że chcę lepiej poznać tę historię. To były jednak marzenia młodego chłopaka i dopiero jakieś dziesięć lat temu, gdy w moje ręce wpadło kilka historycznych zdjęć krośnieńskiego lotniska, zacząłem intensywnie szperać w jego dziejach i szkoły dla małoletnich podoficerów lotnictwa. Myślę, że te zdjęcia i wspomnienie roku 1985, kiedy to w Krośnie odbył się V zjazd wychowanków Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich, sprawiły, że zająłem się tą historią i postanowiłem napisać książkę o SPLdM z okresu krośnieńskiego. Prace nad nią trwały dość długo, bo były dłuższe przerwy. Niejednokrotnie czekałem po kilka miesięcy na zamówione materiały archiwalne lub pisanie przeciągało się w czasie, bo w zupełnie niespodziewanym miejscu natrafiałem na interesujące mnie informacje dotyczące opisywanego tematu.

– Szkoła lotnicza istniała w Krośnie niespełna rok, bo jej prężnie zapowiadającą się działalność zakłócił wybuch II wojny światowej. Co było powodem jej przenosin z Bydgoszczy do Krosna?

– Szkoła Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich istniała w Krośnie dokładnie przez dziesięć miesięcy. Przeniesiono ją 1 listopada 1938 roku z Bydgoszczy, gdzie już od 1920 roku istniało centrum kształcenia podoficerów lotnictwa. Był to rozkaz wydany przez generała Ludomiła Rayskiego, ówczesnego szefa departamentu aeronautyki. To on wspólnie z Adamem Mrówką, który był kierownikiem działu lotnisk w Departamencie IV Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sprawili, że w Krośnie znalazło się i lotnisko, i szkoła lotnicza. Dziś nazwalibyśmy to lobbingiem… Panowie znali się z Krosna. Obydwaj ukończyli Szkołę Realną w Krośnie, dzisiejsze I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika w Krośnie.
Pierwszy rocznik krośnieńskich adeptów lotnictwa miał rozpocząć zajęcia 1 września 1939 roku, ale w związku z tym, że już od kilku miesięcy oficjalnie mówiło się o zagrożeniu wojennym, ich kurs rozpoczął się na początku lipca 1939 roku, czyli zaraz po rekrutacji. Na szkolenie przyjęto młodzieńców w wieku od 16 do 19 lat. Trwało ono około półtora miesiąca, a nie jak zakładano trzy lata, ponieważ pod koniec sierpnia 1939 roku dowództwo szkoły zdecydowało o urlopowaniu uczniów i odesłaniu ich do domów.

– Czy była to jedyna szkoła w Polsce kształcąca małoletnich podoficerów lotnictwa?

– Szkołę podoficerską, a właściwie kurs podoficerski, miał każdy z sześciu pułków lotniczych, które istniały wówczas w Polsce. Były to pułki lotnicze w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Toruniu, na lotnisku Porubanek pod Wilnem i we Lwowie. Zamysł był taki, żeby każda jednostka pułkowa miała swoją szkołę i kształciła w niej średnią kadrę dowódczą. Oficerów lotnictwa kształcono najpierw w Grudziądzu, a potem w Dęblinie. Natomiast Szkoła Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich była jedna jedyna w Bydgoszczy, później pierwszy rocznik przeniesiono częściowo do Świecia nad Wisłą i wreszcie od listopada 1938 roku przybyła ona do Krosna. W okresie międzywojennym istniały jeszcze trzy szkoły podoficerskie dla małoletnich, ale przeznaczone one były dla piechoty.

– Wróćmy jednak do książki Pana autorstwa… Czy jest w niej coś, czym zaskoczy Pan czytelników, o czym wcześniej nie wiedziano lub czego nie mówiono o szkole, jej historii i działalności na krośnieńskim lotnisku?

– Myślę, że ta książka uszczegóławia, wyjaśnia i rozszerza wiedzę o krośnieńskim lotnisku oraz o Szkole Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich w Krośnie. Udało mi się wyjaśnić kilka ważnych spraw, na przykład kwestię bramy wjazdowej na lotnisko, przy której ponoć umieszczona była rzeźba z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego. Otóż… niczego takiego nie było. Nie było żadnego popiersia marszałka. Była tam zwykła, niedokończona brama z żelbetowym słupem obłożonym cegłą klinkierową. Jedyną nowinką może być fakt, że obłożenie wejść cegłą klinkierową jest elementem charakterystycznym dla wszystkich budynków należących do Szkoły Podoficerów
Lotnictwa dla Małoletnich w Krośnie. Podczas pracy nad książką udało się odnaleźć zdjęcia z początku okupacji, które pokazują jak ta brama naprawdę wyglądała.
W książce „Szkoła Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich. Krosno 1938-1939” opisuję też wiele ciekawych wydarzeń i epizodów z działalności szkoły. Sporo uwagi poświęcam krośnieńskiemu lotnisku i działalności szkoły w mieście oraz krośnieńskiemu „Łosiowi”, czyli samolotowi PZL.37, który trafił na wyposażenie I Pułku Lotniczego w Warszawie i w Krośnie szkolono pilotów, którzy umieliby nim latać. Myślę jednak, że niewątpliwym atutem tej publikacji są biogramy ludzi, którzy tworzyli krośnieńską szkołę lotniczą. Podzieliłem ich na oficerów i podoficerów, każdemu poświęcając choć kilka zdań tekstu. Są to zwięzłe noty biograficzne, w kilku zdaniach upamiętniające konkretne postaci z imienia i nazwiska. To jest swoisty hołd dla nich… Jestem przekonany, że warto było podjąć się tego trudu, ponieważ historia szkoły lotniczej w Krośnie mimo upływu lat wciąż jest żywa w pamięci wielu krośnian. Prawda jest taka, że działalność tej szkoły na trwałe wpisała się w historię Krosna.

– Dlaczego więc ta szkoła – mimo potencjału jaki miała – nie odrodziła się po wojnie?

– Odpowiedź jest prosta… była położona za blisko Austrii i Sowieci nie pozwolili na to, żeby dalej się rozwijała w oparciu o lotnisko wojskowe. Wszystko więc przepadło nieodwracalnie.

– Czy zbierając materiał do książki trafił Pan na rodziny krośnieńskich podoficerów, ich krewnych lub znajomych?

– Udało mi się odnaleźć kilka rodzin, ponieważ część podoficerów ze szkoły została w Krośnie. Niemcy, którzy zajmowali wówczas miasto, wiedzieli, że są dobrze wyszkoleni i zaangażowali ich do przymusowej pracy na lotnisku i zatrudnili do budowy dróg. Spotkania z rodzinami podoficerów były dla mnie bardzo wzruszające, ale i merytorycznie ciekawe. Dzięki nim poczułem się bliżej związany z moimi bohaterami, a dochodzenie do prawdy i jej odkrywanie stało się dla mnie znacznie łatwiejsze. W pamięci szczególnie utkwiło mi spotkanie z panem Andrzejem, synem jednego z oficerów szkoły, który latem 1939 roku przybył do Krosna. We wrześniu 1939 roku, gdy miał kilka lat, jego rodzina została ewakuowana z Krosna do Łucka, gdzie pozostał po wejściu sowietów w polskie terytorium. Tylko dzięki temu, że od maja 1939 roku rodzina była zameldowana u swoich dziadków we Lwowie, udało się im pozostać poza linią demarkacyjną okupacji niemieckiej. Ojciec pana Andrzeja, oficer
krośnieńskiej szkoły lotniczej, zginął wiosną 1940 roku w Charkowie. Pozostała część rodziny powróciła do Polski w 1947 roku i zamieszkała w Krośnie, gdzie do dnia dzisiejszego przebywa.

– Książka trafia na rynek wydawniczy w roku, który jest 80. rocznicą wybuchu II wojny światowej, a w 2018 roku była rocznicą „likwidacji” krośnieńskiej szkoły lotniczej. To przypadek czy celowa zbieżność dat?

– Czysty przypadek… Książkę skończyłem pisać końcem ubiegłego roku, a teraz trafiła ona do druku. Nie da się jednak ukryć, że zarówno rok 2018, jaki i rok 2019 są znamienitymi datami w historii Polski i Krosna. W 2018 roku świętowaliśmy 100. rocznicę odzyskania przez Polskę
niepodległości i jubileusz 80-lecia przybycia Szkoły Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich do Krosna. Natomiast na rok 2019 przypada 80-lecie wybuchu II wojny światowej i 80-lecie zakończenia działalności szkoły lotniczej w Krośnie. Dla mnie osobiście najważniejsza jest teraz data 15 listopada br., czyli data debiutu książki na
rynku wydawniczym i zaplanowane na ten dzień spotkanie promocyjne. Prezentacja odbędzie się o godz. 18 w Spółdzielczym Domu Kultury Krośnieńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej – ul. Kisielewskiego 2 (os. Traugutta). Serdecznie zapraszam! Wraz z wydawcą, czyli Agencją wydawniczo-fotograficzną Graffia przygotowaliśmy z tej okazji wiele atrakcji.

– W takim razie do kogo konkretnie adresowana jest Pana książka i jaką grupę czytelniczą powinna ona zaciekawić?

– Jest to książka uniwersalna i myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Dla jednych będą to opracowane przeze mnie biogramy oficerów i podoficerów SPLdM, dla drugich opis różnych zdarzeń czy wypadków, a dla jeszcze innych – ciekawe okażą się archiwalne zdjęcia. Na pewno jest to publikacja, która wypełnia pewną lukę w historii krośnieńskiej szkoły lotniczej. Mam nadzieję, że trafi nie tylko do osób prywatnych, które są żywo zainteresowane tym tematem, ale też do odbiorców instytucjonalnych, czyli bibliotek, bo uważam, że jest to po prostu rzetelny
materiał dla przyszłych pokoleń.

– Na koniec jeszcze zapytam – czy działalność szkoły dla małoletnich podoficerów lotnictwa wpłynęły – Pana zdaniem – na kształt obecnego lotniska w Krośnie?

– W mojej ocenie, gdyby nie lotnisko, które powstało na potrzeby szkoły, to lotnisko LOPP-u z 1932 roku nigdy by się nie rozwinęło na taką skalę. Za szkołą przyszły fundusze oraz programy rządowe. Poza tym władze miasta Krosna znacząco też wsparły ideę rozwoju szkoły lotniczej, oferując swoje grunty i pomoc. Gdyby nie teren, który miasto udostępniło szkole na cele edukacyjne, to lotnisko byłoby prawdopodobnie położone w zupełnie innym miejscu. Silną konkurencją dla Krosna był Przemyśl. Ale udało się i od lat lotnisko jest jednym z ważniejszych miejsc w Krośnie.

Promocja książki Szkoła Podoficerów Lotnictwa dla Małoletnich Krosno 1938-1939 odbędzie się 15 listopada o 18.00. w Spółdzielczym Domu Kultury przy ul. Kisielewskiego
Promocja książki odbędzie się 15 listopada o 18.00.
Komentarz
  1. Chciałbym zakupić książkę i skontaktować się z Panem Januszem Kubitem
    Pozdrawiam serdecznie Zenon Fitzerman
    691 98 98 22

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content