Zapowiedzi rewitalizacji ul. Staszica wywołały skrajne emocje. Urząd Miasta zmienił swoje plany wycinki, decydując o pozostawieniu siedmiu drzew. Nie oznacza to końca emocjonalnych dyskusji. Zmiana planów wywołała rozżalenie zwolenników ujednolicenia zieleni.
Krośnieńscy radni rozmawiali na temat planów przebudowy ul. Staszica podczas obrad komisji zajmującej się między innymi ochrona środowiska. Obrady odbyły się 21 czerwca. To część przygotowań do sesji Rady Miasta Krosna zaplanowanej na najbliższy czwartek (27 czerwca).
Radni zapoznali się z planami przebudowy ul Staszica.
Pierwotny plan zakładał wycięcie dziewięciu drzew rosnących od dawna przy ul. Staszica. W ich miejsce miała być posadzona “aleja Grabów”. Taki pomysł wywołał sprzeciw części mieszkańców.
“Wycinka to zły pomysł”
O obronę drzew apelował znany botanik pochodzący z Krosna, Łukasz Łuczaj. To profesor nauk biologicznych, wykładowca akademicki, a także znany popularyzator ochrony środowiska naturalnego i zieleni w miastach. Ciekawostką jest, że znalazł się w opracowanym przez badaczy z Uniwersytetu Stanforda, opublikowanym w październiku 2020 na łamach „PLOS Biology” rankingu, uwzględniającym niemal 160 tys. najlepszych naukowców na świecie (w tym 726 naukowców z Polski). To niezwykle elitarne grono uznanych naukowców.
Zdaniem Łukasza Łuczaja drzewa przy ul. Staszica są w większości dobrym stanie i należało je zachować.
Do jego apelu dołączali inni mieszkańcy, również ci znani z działań na rzecz ochrony przyrody i zieleni. Apel propagowała też Fundacja “Pasjonauci”.
“Drzewa zostają”
Okazało się, że zgodnie z sugestią radnej Agnieszki Raś (mówiła o tym na majowej sesji rady Miasta), przeprowadzono ponownie analizę dotyczącą możliwości pozostawienia drzew.
W wyniku sprawdzenia stanu drzew postanowiono, że siedem z nich nie wymaga wycinki. Przedstawicielka Wydziału Ochrony Środowiska poinformowała radnych, że przyczyną planów wycinki drzew nie był ich zły stan, tylko obawy o to, że podczas prac zostaną uszkodzone ich systemy korzeniowe, a dopiero to spowoduje pogorszenie ich stanu.
W ramach zmiany planów, zmieniono zaplanowana technologię prac. Tym samym siedem z istniejących drzew powinno pozostać bez szwanku. dodatkowo wzdłuż ulicy zaplanowane są nowe nasadzenia. drzewa, choć na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie, należą do różnych gatunków, tym samym zachowana zostanie pewna różnorodność biologiczna, która także jest cenna zdaniem Łukasza Łuczaja.
“Zepsujemy Staszica na lata”
Nie wszyscy są zadowoleni z takiego rozwiązania. Swoje niezadowolenie w licznych komentarzach w mediach społecznościowych, wyraża redaktor naczelny jednego z krośnieńskich portali Adrian Krzanowski. Jego zdaniem władze miasta uległy “emocjom z socialmedia”. Przekonuje, że ul. Staszica będzie mało estetyczna, bo “Nie będzie jednolitego wizerunku”. Red. Krzanowski wyraża w swoich komentarzach pogląd, że lepszym rozwiązaniem byłoby nasadzenie jednolitych grabów. Powtarza przy tym, że obecne drzewa są “stare, spróchniałe i zagrażają”. Jest to jednak pogląd niezgodny nie tylko z opinią botanika, Łukasz Łuczaja, ale i z informacjami przedstawionymi przez Urząd Miasta podczas ostatnich obrad komisji zajmującej się ochroną środowiska. Zdaniem urzędników aż siedem drzew jest obecnie w dobrym stanie.
“Brak komunikacji i brak konsultacji”
Cała sytuacja jest wynikiem braku konsultacji społecznych. Tak komentuje Piotr Dymiński, z Fundacji Pasjonauci, która w ostatnich latach realizowała projekty społeczne dotyczące rozwoju partycypacji i demokracji lokalnej.
– Rewitalizacja ul. Staszica powinna być poprzedzona konsultacjami społecznymi. Tak, by każda strona miała możliwość wypowiedzenia się, uzyskania odpowiedzi na swoje argumenty, tak by ewentualne niejasności mogli rozwiać eksperci. Tego niestety nie zrobiono – mówi Piotr Dymiński.
Jest to o tyle zaskakujące, że także Gmina Krosno realizowała projekt na rzecz rozwoju partycypacji, w którym urzędnicy szkolili się, jak i dlaczego należy przeprowadzać konsultacje. Zdaniem Piotra Dymińskiego, prawidłowo przeprowadzone konsultacje pomagają wyłonić najlepsze rozwiązania oraz zapewniają duży poziom zrozumienia i akceptacji, także wśród grup, które początkowo miały odmienne pomysły, albo ich postulaty nie zostały uwzględnione z różnych przyczyn.
– W tym przypadku konsultacji zabrakło. Wiedza o planach władz pojawiła się późno, więc i sprzeciw był nagły i emocjonalny. Moim zdaniem duże znaczenie miał tu głos Łukasza Łuczaja, który jest uznanym naukowcem. Władze początkowo nie chciały ustąpić. Przedstawiono koncepcję, która też zyskała licznych zwolenników. Jednak po ponownej analizie stanu drzew, zresztą wnioskowanej w Radzie Miasta, od tej koncepcji odstąpiono. W efekcie niezadowoleni są zwolennicy rozwiązania, z którego się wycofano, krótko po jego upublicznieniu. Nie rozumieją przyczyn, nie zgadzają się ze zmianą planów, mają swoje argumenty, które racjonalnie argumentują, ale też wyrażają bardzo emocjonalnie – relacjonuje Piotr Dymiński.
– Takie sposoby podejmowania decyzji nie sprzyjają rozwojowi świadomego społeczeństwa obywatelskiego, ani współpracy. Zwolennicy różnych rozwiązań “okopują się” i antagonizują. Nie zrobiono warunków do dyskusji i wypracowania rozwiązania, które byłoby zrozumiałe i akceptowalne dla zdecydowanej większości. Ja jestem zwolennikiem pozostawienia obecnych drzew, ale wiem, że tak nagła zmiana planów urzędu jest dla wielu osób niezrozumiała i budzi uzasadnione emocje i wątpliwości – podsumowuje Piotr Dymiński.