Urząd Miasta Krosna ogranicza kolejno kursy i trasy autobusów miejskich ze względu na wysokie koszty utrzymania i małą rentowność. Nie zapominajmy, że w ostatnim czasie komunikacja miejska w Krośnie przeszła wielką transformację i dzięki funduszom unijnym stała się nowoczesna i niskoemisyjna . To wszystko i jeszcze więcej możemy przeczytać na stronach Urzędu Miasta czy MKS Krosno, a także w raporcie o stanie miasta Krosna za 2020 rok. Raport informuje o inwestycjach w infrastrukturę komunikacji miejskiej przeprowadzonych przy pomocy funduszy europejskich w celu zwiększenia wykorzystania niskoemisyjnego transportu miejskiego na terenie Krosna. Zgodnie z wyznaczonym celem realizacja projektu umożliwiła miastu zakup floty nowoczesnych, niskoemisyjnych autobusów oraz budowę niezbędnej infrastruktury, takiej jak między innymi nowoczesne przystanki autobusowe. Cytując wypowiedź wiceprezydenta miasta Krosna dr Tomasza Solińskiego – „Realizacja projektu przyczyni się do zwiększenia wykorzystania niskoemisyjnego transportu miejskiego na terenie Krosna. Główne cele projektu zostaną osiągnięte dzięki zmniejszeniu poziomu hałasu ulicznego i emisji spalin, zwiększeniu komfortu pasażerów podróżujących autobusem, skróceniu czasu podróży i zwiększeniu atrakcyjności oferty transportowej.”
Czyli utopiono w komunikację miejską ponad 9 milionów złotych żeby następnie stwierdzić, że nie przynosi dochodu? Z założenia komunikacja miejska powinna być dostępna dla wszystkich mieszkańców i pozwalać na bezproblemowe przemieszczanie się po mieście, dlatego zakup nowego autobusu nigdy nie przyciągnie pasażerów w takim stopniu, jak poprawa częstotliwości kursowania. Nasze miasto kupiło nowe autobusy, a następnie zmniejszyło częstotliwość i ilość kursów. Czyli przytaczając poprzednią wypowiedź; cele projektu zostały osiągnięte – poziom hałasu ulicznego i emisji spalin jest zmniejszony, bo autobusy kursują mniejszą częstotliwością…. Nie zapominajmy, że transport publiczny jest zadaniem własnym gminy i nigdy nie był rozpatrywany w kategoriach zarobkowych.
Patrząc na problem z punktu widzenia kraju – w Polsce szacuje się, że wpływy z biletów pokrywają ok. 50 proc. kosztów utrzymania publicznego transportu, a druga połowa pokrywana jest z kasy miejskiej czyli z pieniędzy mieszkańców. Jak powiedział Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni i przewodniczący komisji transportu Związku Miast Polskich – „nie ma dużego miasta, w którym bilety pokrywałyby koszty transportu”.
Bardzo dobrze, że miasto zakupiło nowe autobusy i zbudowało nowe przystanki, jednak teraz należy zachęcić mieszkańców do korzystania z komunikacji miejskiej. Można to zrobić tylko przez promocję transportu zbiorowego, który jest sprawny i pokrywa swoją siatką wszystkie przystanki oraz pory dnia, tak aby tworzył realną alternatywę dla samochodów prywatnych.
Gabriel Zajdel