Opieka nad bezdomnymi zwierzętami to zadanie gminy. Z czego to wynika? Co to oznacza i czy dotyczy kotów? Bezdomny kot, czyli właściwie jaki?
“Niech się zajmie jakaś fundacja”
Bezdomny pies, bezdomny kot? “Ktoś może pomóc, może jakaś fundacja” – to częsta reakcja. Przyzwyczailiśmy się, że “bezdomniakom” pomagają społecznicy i organizacje prozwierzęce. Organizowane są zbiórki na pomoc szczeniaczkom, kotom poszkodowanym w groźnych wypadkach itp. Ogromna pomoc niesiona z dobrego serca, nie jest jednak systemowym rozwiązaniem. Tymczasem kwestie bezdomnych zwierząt są regulowane prawnie i powinny być rozwiązywane systemowo.
Zwierzę bezdomne
Pojęcie “Zwierzęcia bezdomnego” zostało zdefiniowane w ustawie o ochronie zwierząt z 1997 roku. Zgodnie z jej brzmieniem, zwierzęta bezdomne to (art. 4 ww. ustawy) to “zwierzęta domowe lub gospodarskie, które uciekły, zabłąkały się lub zostały porzucone przez człowieka, a nie ma możliwości ustalenia ich właściciela lub innej osoby, pod której opieką trwale dotąd pozostawały”.
Zatem widząc błąkającego się konia lub psa bez opieki, powinniśmy reagować jak w przypadku zwierzęcia bezdomnego. Nie wiemy czy uciekł, czy zabłąkał się, albo czy został porzucony, jednak fakt, że nie ma opiekuna, ani nie wiemy gdzie jest ktoś, pod czyją opieką powinno znajdować się zwierze, jest wystarczającym powodem do interwencji.

Obowiązki gminy
Tylko kto powinien interweniować? Gmina! Zgodnie z Art. 11. ust 1. ustawy o ochronie zwierząt: “Zapobieganie bezdomności zwierząt i zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom oraz ich wyłapywanie należy do zadań własnych gmin”.
Gminy w różnym stopniu wywiązują się z tych obowiązków, co wykazał “Monitoring na cztery łapy” prowadzony przez Fundację Pasjonauci w 40 podkarpackich gminach. Niestety normą jest zapisywanie bardzo długiego (np. 12 godzin) czasu na podjęcie działań przez podmiot, z którym gmina podpisała umowę na wyłapywanie bezdomnych zwierząt. W efekcie częste jest odsyłanie osób zgłaszających, aby zawiadomiły nr. alarmowy 112 (szczególnie gdy zwierzę stanowi zagrożenie). Wiele gmin w ogóle nie prowadzi działań edukacyjnych i informacyjnych dotyczących przeciwdziałania bezdomności zwierząt. Samorządy chcąc unikać wydatków często nie chcą zajmować się zwierzętami bezdomnymi. Możliwe nawet, że wolą by mieszkańcy nie wiedzieli jakie są obowiązki gminy, żeby kierowali się do organizacji i osób zajmujących się społecznie pomocą bezdomniakom.
Nie zmienia to faktu, że to gmina zobowiązana jest między innymi do odławiania zwierząt bezdomnych, zapewnienia im miejsca w schronisku. To ostatnie też nie jest łatwe, bo schronisk jest niewiele, a te istniejące są niemal w 100% zapełnione.
W tych okolicznościach gmina Krosno odrzuciła w 2023 roku petycję o budowę schroniska jako “bezzasadną”. Dlaczego? “Z braku środków”. Tymczasem petycja nie brała się z niczego. Z monitoringu prowadzonego w 40 podkarpackich gminach wynika, że w tej części Polski po prostu brakuje schroniska, a Krosno posiada teren pod taką inwestycję, projekt schroniska, a nawet ważne pozwolenie na budowę! Petycja dotyczyła jedynie sfinalizowania tego, co i tak gmina ma w swoich planach!
“Brak środków”
“Brak środków” to częste tłumaczenie w gminach, co niestety prowadzi do narastania problemów. Brak podjęcia działań wobec bezdomnych zwierząt skutkuje ich dalszym rozmnażaniem, a w efekcie wzrostem kosztów na przyszłość. Wysiłki organizacji prozwierzęcych nie zapełniają luki powstałej w wyniku bierności samorządów. Tylko czy “brak środków” to uzasadnienie? Czy tym samym gminom np. zabrakło środków na wypłatę dla wójta? Pomocny może być społeczny nacisk na władze gminy, pokazywanie, że jest to ważne dla nas, dla obywateli, żeby po naszych miejscowościach nie błąkały się bezpańskie psy.
Gminy mogą obniżać koszty przeciwdziałania bezdomności zwierząt poprzez współpracę z wolontariuszami, organizacjami pro zwierzęcymi. Można organizować domy tymczasowe, korzystać z pomocy społeczników przy szukaniu domów dla “bezdomniaków”. Pozytywne efekty takich działań widoczne są choćby w Krośnie, Chorkówce czy Iwoniczu. Jednak to wszystko nadal nie zwalnia gminy z jej obowiązków dotyczących przeciwdziałania bezdomności zwierząt.

“Czy ten kotek jest bezdomny?”
…a co z kotami? Kot też może być bezdomny! Sprawę komplikuje fakt beztroskiego wypuszczania kotów przez część opiekunów oraz ujęcie w ustawie o ochronie zwierząt pojęcia “kotów wolno żyjących”. W efekcie trudno jest rozpoznać, czy kot jest bezdomny, czy uciekł, czy jest celowo wypuszczany, czy też jest zwierzęciem “wolno żyjącym”. Gminy uznają w wielu przypadkach, że interwencja nie jest konieczna. Czy słusznie?
Przyjrzyjmy się szczegółowym przepisom w kilku aspektach.
Jakie zwierzę jest “wolno żyjące”? Zgodnie z ustawową definicją to “zwierzęta nieudomowione żyjące w warunkach niezależnych od człowieka”. W ustawie zwierzęta “wolno żyjące” określane są też jako “dzikie”. Czy kot, któremu ludzie zapewniają schronienie, karmę i opiekę weterynaryjną może być uznany, za żyjącego “w warunkach niezależnych od człowieka”? Zdecydowanie nie. To jest zwierzę bezdomne, uzależnione od ludzkiej pomocy, szczególnie w miejscach (np. ogródki działkowe), gdzie tych kotów żyje bardzo dużo, w efekcie tak duża populacja drapieżników nie mogłaby się utrzymać bez dokarmiania. Wiele z tych kotów lgnie do człowieka, lubi towarzystwo ludzi i z pewnością mogłyby żyć w domach. Wiemy, że nie wszystkie. Są też koty “zdziczałe”, których oswojenie z człowiekiem graniczy z niemożliwością, to jednak nie usprawiedliwia braku pomocy dla wszystkich pozostałych.
Należy pamiętać, że art. 11 ust 3. ustawy o ochronie zwierząt w szczególny sposób wskazuje na konieczność odławiania bezdomnych zwierząt stanowiących zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale i dla innych zwierząt. Tymczasem koty są drapieżnikami i to bardzo skutecznymi. Kot przy tym nie potrafi odróżnić, które gatunki ptaków, płazów, gadów i małych ssaków są chronione. Przykładowo szacuje się, że koty domowe odpowiadają za wybijanie 144 mln ptaków rocznie. To prawdziwe spustoszenie w ekosystemie, w tym ofiarami padają gatunki chronione, zagrożone wyginięciem. Co z tego wynika? Kot domowy stanowi zagrożenie dla innych zwierząt, często nawet jesteśmy świadkami jak próbuje dobrać się go gniazda, budki albo jak poluje “w terenie”. Nie jest to “naturalna selekcja”, bo jako ludzie sztucznie ingerujemy w ekosystem, zapewniamy kotu schronienie, opiekę weterynaryjną i karmę. W efekcie zwiększamy zagęszczenie tych drapieżników ponad wszelkie normy, nie dając szans ich potencjalnym ofiarom. Zwierzę bezdomne (takie jak kot bez opieki), stanowiące zagrożenie dla innych zwierząt powinno być odławiane.
“Ten kotek mógł komuś uciec”
Czy to jednak zwalnia z podjęcia interwencji? Jeżeli pies lub koń komuś uciekł i biega po ulicy, to przechodzimy nad tym do porządku dziennego? Oczywiście, że nie. Zatem dlaczego gmina miałaby być zwolniona z pomocy, w sytuacji, gdy kot uciekł? Przecież zgodnie z przytoczoną wyżej definicją, zwierzę bezdomne, to między innymi takie, które uciekło lub się zabłąkało! Zatem jeżeli kotek ma obroże, to wcale nie znaczy, że nie jest bezdomny. Mógł uciec, a zatem spełnia kryterium “bezdomniaka”. Co więcej, właściciele i opiekunowie kotów nieraz wszczepiają im specjalne chipy, żeby ułatwić odnalezienie zwierzęcia w przypadku zgubienia się lub ucieczki. W Krośnie gmina prowadziła akcję dofinansowania chipowania kotów! Numer chipa można odczytać przykładając w okolicę chipu specjalny czytnik. Taki czytnik może posiadać lecznica weterynaryjna, Straż Miejska, lub schronisko dla zwierząt. Dzięki temu można odczytać numer zwierzęcia, co ułatwia znalezienie opiekuna. Zatem nawet w przypadku podejrzenia, że “kotek po prostu komuś uciekł”, można i należy podjąć interwencję, choćby w celu sprawdzenia, czy nie ma chipa. W sumie, gdyby Twój kot uciekł, to wolałbyś, żeby ktoś go bezzwłocznie wyłapał, czy żeby pomoc była udzielona dopiero w chwili potrącenia zwierzęcia przez samochód?
“Ludzie mają prawo wypuszczać kota”… naprawdę?
To utarte przekonanie, które także wzbudza wiele kontrowersji. Owszem, nie istnieje wyraźny, prawny zakaz dotyczący wypuszczania kota luzem. Np. w przypadku psów istnieją takie przepisy. Kot nie jest objęty podobnym zakazem. Jednak już w artykule 1. ustawy o ochronie zwierząt czytamy, że człowiek jest winien zwierzętom “poszanowanie, ochronę i opiekę”. Art. 5 ustawy wskazuje, że zwierzęciu należy się humanitarne traktowanie, a Art. 4 wyjaśnia, że oznacza to między innymi postępowanie “zapewniające opiekę i ochronę”. Teraz powstaje pytanie, w jaki sposób zapewnić ochronę i opiekę zwierzęciu, które zostało wypuszczone… no właśnie, bez opieki? Na kota bez opieki czyha mnóstwo zagrożeń: inne zwierzęta (w tym przenoszące choroby!), wypadki komunikacyjne, trutki wykładane na szczury, miejsca oprysków środkami chwastobójczymi, śmieci (puszki, słoiki, worki), w których kot zwabiony zapachem resztek jedzenia może utknąć… To ogrom niebezpieczeństw, których zwierzę nie jest świadome, bo nie posiada wiedzy i inteligencji, takiej jak człowiek. Wypuszczanie zwierzęcia luzem, bez opieki, wygląda zatem na niedopełnienie ustawowego obowiązku zapewnienia zwierzęciu opieki. Trzeba tu też wspomnieć, że taki zwierzak, przez kontakt z innymi zwierzętami, może przynieść do domu choroby, które mogą być groźne także dla ludzi.
“Ten kot wyżarł mi rybki i obsikał garaż!”
Osobna kwestia to prawna odpowiedzialność za szkody spowodowane przez zwierzę.
Zgodnie z Art. 431 par. 1 Kodeksu Cywilnego “za szkodę wyrządzoną przez zwierzę odpowiada ten kto je chowa albo się nim posługuje i to niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło”. To znaczy, że możesz ponieść odpowiedzialność za szkody spowodowane przez kota, nawet jeśli ucieknie, a co dopiero mówić o sytuacji, gdy zwierzę celowo, regularnie, jest wypuszczane bez nadzoru. Oczywiście takie procesy są rzadkością, głównie dlatego, że koty poruszają się i polują bardzo dyskretnie, po cichu, często starają się nie zwracać na siebie uwagi. Nie oznacza to jednak ani braku odpowiedzialności, ani braku możliwości powiązania kota z konkretnymi zniszczeniami. Jeżeli Twój kot będzie zakradał się do garażu sąsiada i tam załatwiał swoje fizjologiczne potrzeby, to możesz ponieść za to odpowiedzialność. Głośna była też sprawa z Dolnego Śląska, gdzie właściciel kotów poniósł konsekwencje zabicia rybek w oczku wodnym u sąsiada. To są rzeczy drobne, ale kot wybiegający gwałtownie na jezdnię może stać się przyczyną zdarzenia drogowego, poważnych zniszczeń, a nawet zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi. Jak będziesz czuł się z myślą, że Twój wypuszczony bez opieki kot, przyczynił się do czyjegoś kalectwa? Zatem to nie jest tak, że można wypuścić kota i się tym nie przejmować, opiekunowie kotów powinni o tym pamiętać.
Dobrze, że są organizacje
Dobrze, że działają organizacje, które pomagają zwierzętom w potrzebie. Pamiętajmy przy tym, że wolontariusze, często wydający na pomoc własne pieniądze, nie zastąpią systemowych działań. Pilnujmy, żeby gminy nie uchylały się od swoich obowiązków!
Pasjonauci