4 wieczory niezapomnianych wrażeń, 4 koncerty zakończone owacjami na stojąco, kilkudziesięciu muzyków, którzy skradli serca sześciotysięcznej publiczności. Taka właśnie była 4 edycja Young Arts Festival.
Koncert z nadęciem
Festiwal rozpoczął się od koncertu w krośnieńskiej farze, gdzie usłyszeliśmy, po raz pierwszy w Polsce zespół Septura Brass. Jego członkowie to muzycy najlepszych europejskich orkiestr symfonicznych. Wszystkie miejsca w świątyni były zajęte, część osób zdecydowała się wysłuchać koncertu pomimo braku miejsc siedzących. Muzycy zauroczyli publiczność utworami granymi wyłącznie na instrumentach dętych blaszanych. Doskonały repertuar w połączeniu z akustyką świątyni sprawiły, że koncert bardzo podobał się też osobom, które na co dzień nie słuchają tego rodzaju muzyki. Również członkowie zespołu byli pod wrażeniem akustyki kościoła oraz tego z jakim entuzjazmem koncert został odebrany. Jak napisali na swojej swojej stronie internetowej, było im miło, że sporo osób prosiło o autografy na płytach i zdjęcia.

Jazz i hip hop
Kolejny festiwalowy wieczór upłynął pod znakiem nieoczywistego dla wielu połączenia jazzu z hip hopem. Na koncert Eskaubei i Tomek Nowak Quartet wiele osób szło z pewnym dystansem. No bo jak to, jazz, muzyka dla elit, z hip hopem, muzyką dla chuliganów z ulicy? Im bardziej sceptycznie ktoś podchodził do tego mariażu, tym większe było jego zaskoczenie i tym większy był jego zachwyt. Dowodem na to były owacje na stojąco i bisy. Skłaniające do refleksji teksty Eskaubei-a idealnie korespondowały z surowymi jazzowymi dźwiękami. Wśród publiczności znaleźli się zarówno fani rapera, wielbiciele jazzu jak również osoby ciekawe tego niecodziennego połączenia. Muzycy również miło wspominają wieczór w krośnieńskim hangarze. Na swoim fejsbukowym profilu napisali: “To był niezapomniany wieczór, sztos”.
Kronos w Krośnie
Na sobotni koncert wielu melomanów czekało najbardziej. W hangarze, przy krośnieńskim lotnisku wystąpił Kronos Quartet. Najbardziej znany kwartet smyczkowy świata zgromadził liczną publiczność, wejściówki rozeszły się co do jednej. Niezapomnianym wrażeniem było móc “zobaczyć” grę tych wirtuozów. Każdy ruch smyczka przepełniony był miłością i pasją do muzyki. Skupienie na twarzach muzyków, spojrzenia w odpowiednich momentach i idealne zgranie, wszystko to składało się na wspaniałą muzyczną ucztę. Wnętrze hangaru i ulewa na zewnątrz potęgowały niesamowity klimat koncertu. Sami muzycy mówili, że pierwszy raz grają w hangarze lotniczym. Po koncercie, wśród publiczności słychać było komentarze: “brak słów”, “magia”, “nie wierze, że tu byłem”.
Niezapomniany finał
Festiwal zakończył się w niedzielę koncertem UrbSymphony, wybitnego jazzmana Michała Urbaniaka wraz z zespołem oraz muzyków Filharmonii Lwowskiej pod batutą maestro Marka Mosia. Do wspólnego występu Michał Urbaniak zaprosił również, znanego już krośnieńskiej publiczności rapera Eskaubeia. Jazz w połączeniu z orkiestrą symfoniczną i rapem stworzyły mieszankę dźwięków, którą na długo zapamiętają zarówno wielbiciele tych trzech gatunków muzyki jak również Ci, którzy na niedzielny koncert przyszli z ciekawości. W utworach można było usłyszeć motywy z polskiej muzyki ludowej i klasycznej przenikające się z nowojorskim jazzem. Dopełnieniem całości były solówki Urbaniaka na skrzypcach i saksofonie. Niezapomnianym wrażeniem było móc zobaczyć polską legendę światowego jazzu na krośnieńskiej scenie. Emocje, które rysowały się na twarzy muzyka przy każdym dźwięku udzielały się też publiczności. Jego porozumiewawcze spojrzenia z członkami zespołu podkreślały, że są doskonale zgrani. Dzięki wspaniałemu trębaczowi mogliśmy natomiast poczuć się jak w nowojorskim klubie jazzowym z lat 20-stych.

Każdy wieczór rozpoczynali organizatorzy, Anna Nawrocka Tełewiak i Bartłomiej Tełewiak. Witali publiczność i dziękowali sponsorom. Podkreślali, że to dzięki nim, festiwal może zachowywać otwartą formułę. W tym roku szczególne podziękowania kierowali dla firmy Splast, która z okazji swojego 30-lecia umożliwiła zaproszenia na YAF, Kronos Quartet.
Anna i Bartłomiej to duet, który wspaniale się uzupełnia. On, pasjonat, który o muzyce może mówić bez końca. Jest muzykiem i dyrektorem artystycznym festiwalu. Ona, menadżerka, czuwa nad tym, żeby wszystko przebiegało zgodnie z planem. Podczas każdego wieczoru powtarzała, że nie starają się być idealni, tylko autentyczni. Są. Przez cztery edycje festiwalu udowodnili, że muzyka “poważna” nie oznacza nudna, że nie trzeba jej zamykać w filharmonii i słuchać z grobową miną. Pokazali, że można z nią wyjść w nieoczywiste przestrzenie, kto pamięta koncert Krzysztofa Lenczowskiego na balkonie? Z roku na rok organizatorzy stawiają sobie poprzeczkę coraz wyżej. Kto wie, co czeka nas za rok, podczas 5 edycji Young Arts Festival.