Trwa zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem zmian w Ustawie o Ochronie Zwierząt. To tematyka bardzo bliska fundacji Pasjonauci, jednak zdecydowaliśmy, że nie włączymy się w działania i ze względu na kontrowersyjne, szczegółowe zapisy nie możemy poprzeć projektu w przedstawionej formie.
Nasza fundacja od kilku lat zajmuje się działaniami na rzecz bezdomnych zwierząt. W tym, skupiamy się na systemowych rozwiązaniach i dążeniu by prawa zwierząt były przestrzegane. Uważamy, że istniejąca Ustawa o Ochronie Zwierząt wymaga istotnych zmian, a zarazem jesteśmy zwolennikami społeczeństwa obywatelskiego, angażujemy się w liczne, oddolne inicjatywy. Zachęcamy organizacje pozarządowe i obywateli by wpływali na prawo i władzę. Zatem inicjatywa obywatelska, mająca na celu pomoc zwierzętom przez zmianę prawa, wręcz idealnie wpisuje się w promowane przez nas wartości i metody działania.
– Zatem co poszło nie tak? – pyta Piotr Dymiński, prezes Fundacji Pasjonauci – Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Przedstawiono bardzo obszerny projekt poprawek do ustawy, liczący ponad 40 stron. O ile zgadzamy się z potrzebą zmian w prawie i kierunkiem objętym przez inicjatorów ustawy, to część zapisów naszym zdaniem pogorszy sytuację zwierząt bezdomnych, a nawet może stać się przyczyną wzrostu problemu bezdomności – wyjaśnia ogólnie prezes Fundacji.
– W projekcie zmian Ustawy znalazło się wiele bardzo dobrych i potrzebnych zapisów. Jestem całym sercem za zakazem trzymania psów na łańcuchach, zakazem używania fajerwerków hukowych, czy montowania kolców na parapetach. Popieram również pomysł obowiązkowego kastrowania i znakowania zwierząt domowych. Obawiam się jednak, że w praktyce egzekwowanie tego obowiązku okaże się trudne, jeżeli nie niemożliwe – zaznacza Gaba Pawłowska.
Dodaje jednak:
–Nie ukrywam, że projekt nowelizacji tej ustawy mnie rozczarował. Mam wrażenie, że skupia się on głównie na psach i ich dobrostanie, a kompletnie pomija potrzeby kotów. Moim zdaniem, zapisy dotyczące kotów są zwyczajnie dla ich dobrostanu krzywdzące, a co więcej są niezgodne z aktualną wiedzą naukową na temat tych zwierząt. Wiadomo, że koty sieją ogromne spustoszenie w rodzimej faunie, a mimo to, w nowej Ustawie są zapisy utrwalające obecność “kotów wolnobytujących” w ekosystemie, a nawet to, że są jego naturalnym elementem. To absurd i kompletna bzdura! Ekosystemem i naturalnym środowiskiem kota domowego, jest jak sama nazwa wskazuje DOM, czyli środowisko życia ludzi. Koty “wolnobytujące” pojawiły się w polskim ekosystemie za sprawą człowieka, nie są gatunkiem rodzimym. Są konsekwencją wypuszczania kotów samopas i braku jakiejkolwiek kontroli nad ich populacją przez całe stulecia. Dawniej ten problem dotyczył także psów, ale udało się nad nim w ogromnym stopniu zapanować. Dlaczego nie udało się z kotami? Dlaczego “bezpańska” sfora psów to widok bardzo rzadki i nie akceptowany w społeczeństwie, a stado kotów żyjące “dziko” jest powszechnie uważane za coś naturalnego? – komentuje Gabriela.

Fundacja Pasjonauci zrealizowała niemal dwuletni projekt “Monitoring na cztery łapy”. W ramach działań sprawdzono działanie ustawy o ochronie zwierząt w 40 gminach podkarpacia. Więcej o projekcie znajdziecie tutaj https://pasjonauci.org/projekty/monitoring-na-4-lapy/ i tutaj https://www.krosnosfera.pl/category/monitoring-na-4-lapy/ )
–Przeciwdziałanie bezdomności zwierząt jest zadaniem gminy. Okazuje się, że większość gmin nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Prowadzone są działania pozorne, a samo prawo jest lekceważone. To jest naszym zdaniem główny problem w ochronie zwierząt przed bezdomnością. Konieczne jest egzekwowanie przepisów i wypełnianie obowiązków. Dodanie nowych obowiązków nie rozwiąże problemów – zaznacza Piotr Dymiński.
–W obowiązującej ustawie pojawia się nieprecyzyjny zapis o “kotach wolno żyjących”. Gdyby zastosować dokładnie przepisy ustawy, to by oznaczało, że gminy są zobowiązane do dokarmiania rysi i żbików na swoim terenie. Urzędnicy zwykli są jednak traktować koty bezdomne jako “wolno żyjące”, co skutkuje odmową właściwej pomocy tym zwierzętom i rozprzestrzenianiu się bezdomności – mówi Piotr Dymiński, dodając, że na tym polu obywatelski projekt tylko pogarsza sytuację wprowadzając zupełnie nową definicję kotów “wolnobytujących”.
–Uważam, że w znowelizowanej ustawie nie powinno być w ogóle mowy o kotach “wolnobytujących”, że powinien istnieć wyłącznie zapis o kotach bezdomnych i tak powinny być traktowane wszystkie koty niemające właściciela, szczególnie, że w praktyce właściwie niemożliwe jest dostrzeżenie między nimi jakichkolwiek różnic. To, że kot wałęsający się po osiedlu nie daje się głaskać i ucieka, nie znaczy, że nie jest bezdomny (albo tzw wychodzący), a jeżeli kot jest przyjazny i lubi kontakt z ludźmi, wcale nie oznacza, że nie wychował się na ulicy. Nie można skazywać na bezdomność kota tylko dlatego, że boi się człowieka, lub zwyczajnie nie przepada za jego zainteresowaniem. Sama znam przypadki kotów, które od małego są z ludźmi w domu, a nie wskakują na kolana i nie lubią jak człowiek je dotyka – dodaje Gaba Pawłowska.
Za “wolnobytującego” ma uchodzić kot “urodzony na wolności”. Zdaniem Pasjonautów, taki kot to zwierzę bezdomne. W przypadku znalezionego kota nie sposób ustalić, czy zwierzę urodziło się na wolności, czy w domu, więc będzie to sprzyjać odmowie udzielania pomocy takim zwierzętom, tym bardziej, że zaproponowana w projekcie definicja uznaje je za “element ekosystemu”.
Kot domowy, z naukowego punktu widzenia, jest w ekosystemie gatunkiem obcym. Koty domowe prowadzą do niszczenia bioróżnorodności, zabijając mnóstwo zwierząt, w tym z chronionych gatunków. Koty polują nie tylko dlatego, że są głodne. Zatem utrzymywanie w ekosystemie “wolnobytujących” drapieżników, dokarmianych przez ludzi, stanowi działanie niszczące przyrodę i zagrażające zwierzętom.
– Takiego zapisu nie możemy poprzeć pomimo, że wiele innych elementów projektu obywatelskiego jest bardzo dobrych – podkreśla Piotr Dymiński.
Tymczasem Gabriela Pawłowska wskazuje kolejny słaby punkt projektu:
–Kolejnym krzywdzącym dla kotów zapisem, jest ten o możliwości sprzedawania kotów z hodowli od 8 tygodnia życia. Według behawiorystów, kot powinien być przy matce i rodzeństwie do 16 tygodnia, a 14 to absolutne minimum. Człowiek, mimo nawet ogromnej wiedzy, chęci i zaangażowania nie jest w stanie wychować kociaka na…kota. Kocich zachowań maluch uczy się od mamy i innych kotów. Zbyt wczesne zabranie kota z “gniazda” najczęściej kończy się dla niego problemami, nie tylko behawioralnymi ale również zdrowotnymi. To samo dotyczy oczywiście bezdomniaków, ale wiadomo, że w ich przypadku sprawa jest bardziej skomplikowana. Uważam jednak, że koty poniżej roku, powinny być wyadoptowywane tylko w tzw “dwupakach” albo do domów, w których jest już kot – stwierdza Gabriela.
Jej zdaniem, organizacje, szczególnie te korzystające z jakichkolwiek środków publicznych powinny mieć obowiązek edukowania potencjalnych opiekunów w zakresie odpowiedniej opieki nad zwierzęciem, jego żywienia, profilaktyki zdrowia i kwestiach bezpieczeństwa (np, koniecznośći osiatkowania balkonu lub zabezpieczenia okien) a także informować o kosztach, jakie są związane z posiadaniem zwierzaka. Powinno się również dobierać opiekunów do konkretnych kotów, a koty do możliwości opiekunów.
–Nie rozumiem potrzeby zaostrzania przepisów, norm i podnoszenia kar, skoro obecnie obowiązujące zapisy Ustawy nie są w pełni wykorzystywane. Kary za znęcanie się nad zwierzętami powinny być przede wszystkim nieuchronne, a przestrzeganie przepisów dotyczących np. schronisk dla zwierząt, należycie egzekwowane – stwierdza Gabriela Pawłowska.
–Śledząc sprawy dotyczące znęcania się nad zwierzętami, odnoszę wrażenie, że problemem nie jest konstrukcja przepisów i zbyt niskie kary, a brak świadomości u wielu prokuratorów i sędziów, którzy lekceważą prawa zwierząt i wyrządzoną im krzywdę. Tego nie da się zmienić przez zaostrzenie kar w ustawie – dodaje Piotr Dymiński.
Pasjonauci podkreślają: Zapisy projektu, w kwestii bezdomności zwierząt, mogą prowadzić do nasilenia problemu. Doświadczenie, w tym wyniki naszego “Monitoringu” pokazuje, że gminy unikają wypełniania swoich obowiązków. Przyzwolenie na rozmnażanie się na wolności “kotów wolnobytujących” i zaostrzenie przepisów dotyczących opieki nad psami naszym zdaniem doprowadzi do następujących skutków:
Po pierwsze gminy uzyskają ustawową wymówkę, że “kot wolnobytujący jest częścią ekosystemu” co doprowadzi do wzrostu bezdomności kotów.
Po drugie, wielu ludzi, zamiast poprawić warunki bytowe psów, po prostu je wrzuci z obawy o koszty. Tym samym wzrośnie populacja bezdomnych psów.
–Od aktów prawnych powstających w 2024 r. oczekuję, że będą one zgodne z obecną wiedzą naukową, że nie będą dzielić zwierząt (zwłaszcza domowych) na lepsze i gorsze. Chciałabym równouprawnienia psów i kotów, a nie ukrywam, że marzy mi się zapis o zakazie wypuszczania kotów bez nadzoru, tak jak jest to w przypadku psów. Powinien być też zapis, że zakładanie kotu obroży z dzwoneczkiem wypełnia znamiona znęcania się (tak, znęcać można się też nieświadomie). Znamiona znęcania się, wypełnia też moim zdaniem wypuszczanie kota samopas, kot jest wtedy narażony na utratę życia lub zdrowia – podsumowuje Gabriela Pawłowska.
Oczywiście same zakazy i nakazy nie wystarczą, potrzebna jest systemowa edukacja. Niedopuszczalne jest powielanie mitów na temat zwierząt i opieki nad nimi przez instytucje i organizacje działające na rzecz ich praw. Musi się też zmienić mentalność, dopóki ludzie będą traktować zwierzę jako część wyposażenia domu, czy gospodarstwa, zmiany prawa dadzą niewiele. Ludzie muszą zacząć, przy opiece nad zwierzętami kierować się aktualną wiedzą, a nie odwiecznym “zawsze tak było”.
Zachęcamy do zapoznania się z treścią proponowanych zmian: https://prawadlazwierzat.pl/projekt-zmian-ustawy-o-ochronie-zwierzat/