Podczas sierpniowej sesji krośnieńscy radni przyglądali się sprawozdaniu z działalności Centrum Dziedzictwa Szkła. Było wiele pochwał i zadowolenia. Była też krytyka.
Pasmo sukcesów, nagrody i wyróżnienia
Prezes spółki Paweł Szczygieł, przytaczał cele, jakie przyświecały tworzeniu CDS, w tym: tworzenie zintegrowanego produktu turystycznego o znaczeniu ponadregionalnym, zwiększenie ruchu turystycznego w Krośnie i tworzenie marki Krosna jako “szklanego miasta”, promocja przemysłu szklarskiego i promocji szkła artystycznego.
W jego przekonaniu spółka CDS oceniana z takiej perspektywy wypełniła swoje zadania. Dodał, że w czasie dekady CDS odwiedziło 380 tysięcy, zaznaczył, że w czasie pandemii było silne załamanie frekwencji. Prezes wyliczał też czas antenowy w telewizji i radiu oraz liczbę publikacji prasowych i w Internecie, które promowały spółkę i Krosno. Spółka otrzymałą też wiele nagród i wyróżnień np. za “najlepszy produkt turystyczny”.
Paweł Szczygieł wskazywał też na dane z ankiet przeprowadzonych w CDS, gdzie według 60% ankietowanych CDS był jedną z głównych, albo główną przyczyną, że do Krosna przyjechali. Dodał też, że jeśli popytać znajomych, z czym Krosno się kojarzy, to będzie to bardzo często CDS czy huta szkła.
Dopłatom nie będzie końca?
Paweł Szczygieł wymieniał to wszystko w kontekście pytań o ciągłe dopłaty z budżetu gminy do działalności spółki. – Chciałem powiedzieć, że cieszę się, że coraz więcej można dostrzec opinii, że CDS nie jest postrzegany jako spółka prawa handlowego, ale misji, którą realizuje – mówił Paweł Szczygieł. Stwierdził, że spółka działa na polu kultury, a do kultury się dopłaca. Tymczasem CDS służy budowie wizerunku “Krosna Miasta Szkła”. – Różnica pomiędzy dopłatą 1 miliona do muzeum, czy do spółki, jest żadna, to jest po prostu zapis księgowy, a to jest dopłata do kultury – przekonywał Paweł Szczygieł. Stwierdził, że warto te pieniądze (obecnie około 900.000 zł na rok) warto wydawać w kontekście tego jak CDS promuje Krosno. – Oczywiście są inne potrzeby, ale życie to kwestia pewnych kompromisów, to nie powinno już podlegać wątpliwościom i negowaniu – podkreślał prezes spółki.
Przekonywał też, że formuła spółki jest korzystniejsza, jednak usilnie powtarzał, by nie oceniać CDS przez pryzmat finansowy.
Także na poprzedzającej sesję komisji budżetowo-finansowej padały podobne argumenty, w tym sami radni mówili, że odwiedzający CDS gdy ich zapytać o wrażenia, są zachwyceni.

Mamy prawo być niezadowoleni
Może jednak mamy prawo być niezadowoleni? Podając liczbę 380.000 zwiedzających prezes CDS nie nazwał ich turystami. Z prostej przyczyny: nie wiadomo czy wszyscy byli turystami. CDS nadal tego nie rozróżnia.
głos w tej sprawie zabrał Piotr Dymiński z publiczności. Na wstępie odniósł się do ankiety wskazującej, że CDS był główną przyczyną odwiedzenia Krosna. – Przypuszczam, że jeśli w dowolnym obiekcie zrobić taką ankietę, to też większość zwiedzających wskaże, że to był jeden z głównych powodów przyjazdu do Krosna – Piotr Dymiński przekonywał, że jeśli turysta przyjeżdża zwiedzić jakikolwiek obiekt, to prawdopodobnie miał to zaplanowane.
– Kolejna rzecz, to “zintegrowany produkt turystyczny”, czyli de facto “wspólny bilet”. To rusza po 10 latach i to wcale nie z inicjatywy CDS-u. Skoro to był cel, to też nie wyszło tak do końca – mówił Piotr Dymiński.
Na koniec odniósł się do dopłat i krytyki wyników finansowych CDS – To nie jest tak, że jakiś niemądry mieszkaniec sobie wymyślił, że “skoro CDS to jest spółka, to niech zarabia”. To była obietnica złożona gminie przez prezydenta. Obiecano nam, że ta spółka sama spłaci kredyt i sama będzie się utrzymywać. Nie będzie powodować obciążeń dla budżetu. Taka była obietnica, która nie została spełniona przez te 10 lat. Jeżeli zsumujemy dopłaty do CDS, w tym fakt spłacenia przez gminę kredytu spółki, to wychodzi nam praktycznie 2 mln rocznie przez 10 lat. Mamy prawo mieć co do tego wątpliwości, bo obiecywano co innego, a równocześnie na każdej sesji słyszymy, że na coś brakuje pieniędzy. Mamy prawo rozliczać samorząd z niespełnionych obietnic – mówił Piotr Dymiński.
Następnie potwierdził, że turyści są zachwyceni CDS. – Ja też z nimi rozmawiam, wiem, że są zachwyceni zwiedzaniem CDS, z tym nie ma problemu. Zawsze inna będzie opinia beneficjenta, a inna płatnika. Jeżeli zapytamy mieszkańca, czy jest zadowolony z dopłacania do CDS, to już jest “średnio”. Jeśli jednak zapytamy turystę, czy byłby skłonny zapłacić za bilet do CDS o wiele więcej, to turysta robi wielkie oczy i mówi “to byłoby niezbyt atrakcyjne”. My jako obywatele i gmina dofinansowujemy ten poziom zadowolenia. A często to jest turysta, który zwiedza CDS, a następnie jedzie dalej, np. na obiad do Sanoka i dalsze zwiedzanie. Zatem, jeżeli z ankiety wychodzi, że “CDS jest głównym powodem odwiedzenia Krosna”, to jesteśmy właśnie takim przystankiem, na trasie – stwierdził Piotr Dymiński.
Sprawdźmy liczby. Przez pierwsze 10 lat działalności CDS, do każdego zwiedzającego gmina dopłaciła średnio 52 zł. Czy turyści byliby skłonni płacić 100 zł za zwiedzanie CDS? Tu można mieć wątpliwości. Można też zadać pytanie: skoro prestiżowe nagrody i darmowa promocja w wielu mediach, nie przekłada się na finansową samowystarczalność spółki, to co jest nie tak?
Obecnie gmina zamierza oszczędzać niemal na wszystkim. Podważono nawet prawo obywateli do konsultacji w ramach budżetu obywatelskiego. Na razie jedynymi “nietykalnymi” wydatkami wydaje się dopłata do CDS i wynagrodzenia samorządowców.
Pasjoanuci