„Okiem Pasjonautów”: ZABICIE KOTA TO „NIC TAKIEGO”?

Widzieliście kiedyś martwego kota przy drodze? A może czuliście takiego, leżącego od kilku dni? Zastanawiało Was, dlaczego nikt z tym nic nie robi? Mnie też. Jednak ostatnio przekonałem się, że to osoby reagujące na zwierzęce zwłoki przy drodze są „nienormalne”

Widząc zabite zwierzę, tak naprawdę nigdy nie wiemy, czy ktoś już zgłosił taki przypadek. Być może odpowiednie służby już wiedzą i jadą? Krosno, ulica Czajkowskiego. Na chodniku leży zabity kot. Moja znajoma jednak zareagowała, zadzwoniła zapytać, czy to już jest zgłoszone. Nie było. Zatem zgłosiła, a co więcej, wrzuciła temat i zdjęcia do jednej z grup na Facebooku, gdzie często pojawiają się wątki dotyczące wypadków, wykroczeń itp. zdarzeń. Ku przestrodze.

Szybko okazało się, że to „nie grupa o kotach”. Wiele osób zareagowało agresją. Okazuje się, że wiele osób nie zna przepisów, a nawet świadomie je lekceważy, czy wręcz nawołuje do ich lekceważenia!

Jakie przepisy mam na myśli? Zgodnie z art. 25 ustawy o ochronie zdrowia zwierząt, każdy kierowca, który potrąci zwierzę, ma obowiązek udzielić mu pomocy, zawiadomić odpowiednie służby. Niedopełnienie tego obowiązku jest wykroczeniem. Grozi za to grzywna  (nawet do 5000 zł) lub areszt. Sprawca może też mieć zasądzoną nawiązkę na cel związany z ochroną zwierząt.

I tu się zaczyna problem. To niewiarygodne, jak dorośli, nieraz wykształceni ludzie nie rozumieją kilku prostych słów: „Prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, zobowiązany jest powiadomić służby. Jeśli nie wie gdzie zadzwonić, to może być nr 112”. Zaczęła się dyskusja o tym, że ktoś kto potrącił kota i odjechał, wcale nie popełnił wykroczenia, bo „zwierzę mogło mu wybiec”. Pojawiły się też zarzuty nadmiernego skupienia się na zwierzątkach, a ignorowaniu spraw ludzi. A nawet zarzut, że jak ktoś potrąci zwierzę i zadzwoni na 112, to przez to może umrzeć człowiek.

Teraz jak ja to widzę z mojej strony, czyli dlaczego należy zawiadamiać o potrąceniu zwierzęcia

Po pierwsze, zwierzę mogło przeżyć uderzenie i może uda się je uratować. Nie powiadomienie służb, to skazanie zwierzęcia na śmierć, możliwe, że w męczarniach. To naprawdę podłe i nieetyczne.

Po drugie, zabite zwierzę leżące na jezdni może stanowić zagrożenie dla innych pojazdów. Jeżeli na drodze jest coś, co kierowcy muszą omijać, to zwykle wiąże się to z zagrożeniem. Możliwy jest też poślizg pojazdu na wnętrznościach zabitego zwierzęcia na jezdni. Zatem dla dobra innych ludzi, należy zgłosić potrącenie zwierzęcia.

Po trzecie, pozostawione na drodze, na chodniku lub poboczu, martwe zwierzę będzie ulegać rozkładowi. Ten rozkład to efekt działania różnych bakterii, w tym stanowiących zagrożenie epidemiczne. Takie rozkładające się zwłoki cuchną. To efekt naszego przystosowania ewolucyjnego. Po prostu dawni ludzie, którym taki smród się podobał i tego dotykali, albo to jedli, już nie przekazali dalej swoich genów, więc nie są naszymi przodkami. Przetrwali Ci, dla których jest to obrzydliwe i wywołuje odruchy wymiotne.

Po czwarte, taka padlina jest szczególnie nieprzyjemnym widokiem dla dzieci. Chcecie, żeby dzieci oglądały rozsmarowane psy, koty, kuny przy drogach? Jeżeli ktoś odpowiedział twierdząco, to mam dla Ciebie jedno krótkie przesłanie: jesteś zwyrolem.

Po piąte, z powyższych powodów niejedna osoba widząca, lub czująca zabite zwierzę, po prostu zadzwoni, żeby to zgłosić. W ten sposób, przed usunięciem padliny z jezdni, takich telefonów alarmowych może być kilka, lub kilkanaście. Naprawdę ktoś uważa, że to mniejsze zagrożenie, niż zgłoszenie zdarzenia od razu przez sprawcę? To sprawca jest pierwszy na miejscu! Jeżeli on załatwi sprawę, to nie będą potrzebne kolejne telefony obciążające linię 112, ani nie dojdzie do uruchomienia małej bomby biologicznej.

Po szóste, jeżeli dotychczasowe powody to za mało, to popatrzmy egoistycznie. Zderzenie ze zwierzęciem może coś uszkodzić w pojeździe. To w końcu uderzenie w obiekt ważący kilka, kilkanaście, a czasem i kilkadziesiąt kilogramów. Jeżeli to zgłosisz i znajdziesz właściciela, to masz szansę na odszkodowanie. W takim wypadku właściciel nie dopełnił obowiązku sprawowania opieki nad zwierzęciem, dopuścił do sytuacji zagrażającej zwierzęciu, a także ludziom. Też warto go znaleźć i uświadomić, że postępuje bardzo nierozważnie. Chcesz ukrócić wypuszczanie zwierząt nagle wybiegających na drogę? Zgłaszaj potrącenie zwierząt!

Dlaczego należy surowo karać sprawców?

Wiemy już, że niezgłoszenie potrącenia zwierzęcia, pozostawienie padliny na drodze, to wykroczenie. Czy jednak można to zbagatelizować jako drobnostkę? Zdecydowanie nie! Część powodów jest już wyżej. Takie działanie może powodować zagrożenie dla innych pojazdów, zagrożenie epidemiczne i dyskomfort dla innych ludzi. Niezgłoszenie potrącenia zwierzęcia to szkodzenie innym ludziom!

Dodatkowo mam wrażenie, że sprawcy tych wykroczeń lekceważą też inne przepisy. Bo w sumie dlaczego ktoś tego nie zgłasza? Za zabicie kota na drodze w sumie nic nie grozi, to dlaczego nie zgłaszać? Nie wiem, nie rozumiem, ale zastanawiam się. Może ktoś nie ma uprawnień do prowadzenia pojazdu? A może był pijany? Zgłoszenie w takiej sytuacji potrącenia zwierzęcia, to kręcenie bata na własne plecy. To byłoby logiczne wyjaśnienie, dlaczego ktoś ma innych ludzi w poważaniu. Zresztą sprawca takiego czynu kiedyś zabił mojego psa. Zwierzę było zamknięte na ogrodzonej posesji. Niestety, osoba nie będąca domownikiem, nie zaczekała na złapanie psa, tylko otworzyła furtkę. Pies po prostu sobie wyszedł. Wcale nie biegł szybko. Wszedł na jezdnię na przejściu dla pieszych. Nic by mu się nie stało, bo kierowca autobusu, widząc to, po prostu zatrzymał się przed przejściem. Niestety kierujący samochodem osobowym ominął autobus stojący przed pasami i zabił psa. Następnie odjechał. Gdyby to był człowiek na przejściu dla pieszych, to też by zginął. Ten, kto wtedy siedział za kierownicą, jest potencjalnym mordercą ludzi.

Pasjonauta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content