Marek Rząsa, absolwent AWF, przez wiele lat nauczyciel i wychowawca, instruktor sportu, działacz harcerski i sportowy (w Szkolnym Związku Sportowym i Akademickim Związku Sportowym). W działalności społecznej zajmuje się między innymi popularyzowaniem sportu dzieci i młodzieży. Poseł na Sejm. Z Markiem Rząsą rozmawiamy o aktywności sportowej i jej ograniczeniach w czasie pandemii i kolejnego „lockdownu”.
„Ruch to zdrowie”. To tylko slogan, czy jest w tym coś prawdy?
Hasło, o które Pan pyta znane było już w czasach starożytnych. Dbałość i troska o ciało (i o duszę), o jego sprawność zawierało się w starożytnym, greckim pojęciu „kalos kagathos”. Oznaczało to „piękny i dobry”. Na równi więc ceniono zalety ciała i duszy. Sprawność fizyczna kojarzy się ze zdrowiem, a tej sprawności nie da się osiągnąć bez ruchu. W XVI wieku, Wojciech Oczko, filozof, doktor medycyny, nadworny lekarz polskich królów, powiedział, że cyt.: „Ruch jest w stanie zastąpić prawie każdy lek, ale wszystkie leki razem wzięte nie zastąpią ruchu”. Cytat ten można dziś znaleźć na wielu oddziałach ortopedycznych bądź rehabilitacyjnych jako główne motto ich medycznej misji. Skoro tak uważają specjaliści, to z pewnością nie jest to slogan.
Aktywność fizyczna pomaga też budować odporność na infekcje?
Wprawdzie nie jestem w tym względzie specjalistą, ale sądzę że tak, szczególnie ta uprawiana na świeżym powietrzu i w różnych warunkach pogodowych. Tam bowiem najlepiej budujemy odporność, hartujemy organizm, zapewniamy odpowiednią wentylację płuc, wzmagamy krążenie krwi, etc. Całe ciało „żyje”!
Nie należy lekceważyć pandemii i wirusa. Jednak chyba każdy zauważa, że obostrzenia, w tym dotyczące sportu i aktywności fizycznej, wprowadzane są niekonsekwentnie. Czy parlamentarzyści są informowani o przyczynach takich ruchów jak zamknięcie, a następnie otwarcie lasów? Czy ktoś o tym rozmawia z posłami?
Odpowiem na pytanie słowami – raczy pan żartować! Jakie informacje, jakie rozmowy? Takie decyzje zapadają gdzieś w zaciszu gabinetów. Niestety, śmiem twierdzić, że podejmują je osoby pozbawione nie tylko kwalifikacji i kompetencji, ale i elementarnej wiedzy. Siłą rzeczy, mimo, iż mamy rozmawiać o ruchu, o aktywności fizycznej, do naszej dyskusji wkrada się polityka. Podany przez Pana przykład zakazu wchodzenia do lasów to chyba najjaskrawszy przykład …… niech każdy sobie tu wpisze słowo, które przychodzi mu na myśl.
Czy w obradach w Sejmie pojawia się kwestia wpływu aktywności fizycznej na naszą odporność? Czy wirus sprawia, że fizyczne i psychiczne zagrożenia związane z „siedzącym trybem życia”, zamknięciem się w domu, całkiem zeszły na dalszy plan?
To nie wirus, ale rządzący spychają ten problem na margines. Posiedzenia Sejmu odbywają się tak rzadko, że temat ten nie jest zbyt eksponowany. Oczywiście pojawiają się pojedyncze głosy poszczególnych posłów, ale giną one w gąszczu spraw „ważniejszych”. To też bardzo wygodne dla władzy, która nie musi odpowiadać na niewygodne pytania opozycji. A problem jest bardzo poważny, bo dotyczy właściwie wszystkich pokoleń Polaków. Mnie, jako długoletniemu nauczycielowi, ale również dziadkowi najbardziej jest żal dzieci i młodzieży. Zamknięcie w czterech ścianach, pozbawienie tak ważnej w tym wieku relacji pokoleniowej, zaburzenie więzi rodzinnych, zmuszenie do kilkugodzinnego siedzenia przez urządzeniami elektronicznymi, pozbawienie możliwości ruchu, chcąc nie chcąc, naraża ich na utratę zdrowia fizycznego i psychicznego. Na późne lata dzieciństwa i wczesne lata młodzieńcze przypadają tzw. apogea motoryczności, czyli okresy gdzie sprawność fizyczna jest najlepsza i towarzyszą temu największe chęci do wszelkiego rodzaju aktywności fizycznej. Jeżeli dziecko spędzi ten czas zamknięte w mieszkaniu, niech nikt nie sądzi, że później ten deficyt ruchu da się w jakiś cudowny sposób nadrobić. Przypominam też o poważnym problemie, jakim jest otyłość dzieci i młodzieży. Obawiam się, że obecna sytuacja problem ten jeszcze bardziej pogłębi. Uważam, że codziennie w każdej szkole, osobno dla poszczególnych klas, można organizować (z zachowaniem reżimu sanitarnego) lekcje wychowania fizycznego, tak aby każde dziecko miało przynajmniej 2 – 3 godziny w tygodniku zorganizowanego ruchu pod nadzorem nauczyciela. Wiem, że moi koledzy wuefiści robią wszystko co możliwe, aby zachęcać uczniów do aktywności ruchowej w dobie pandemii. Podejrzewam jednak, że „zdalna” lekcja wychowania fizycznego nie da takiego efektu, jak ta tradycyjna. Tak, jak powiedziałem wcześniej, problem dotyka wszystkich pokoleń, pewnie w najmniejszym stopniu średniego. Dlatego w tym miejscu wspomnę, by pamiętać też o naszych najstarszych, dla których rehabilitacja ruchowa (ważna część kultury fizycznej), jest czasami ostatnią szansą powrotu do normalnego życia.
Głośne są przypadki basenów czy stoków narciarskich, które raz są otwarte, raz zamknięte. To nie są sporty ani kontaktowe, ani zespołowe. Wydaje się, że osoba jadąca na nartach jest mniej narażona niż robiąca zakupy w markecie. Czy miałby Pan pomysł jakie dyscypliny sportu, ewentualnie z jakimi ograniczeniami powinny funkcjonować, dla dobra naszego zdrowia?
Pozwoli Pan, że nie będę komentował chaosu, jaki nam obecna władza zafundowała w tej pandemii. Bzdurne zakazy, nakazy i rozporządzenia, terminy ich wprowadzania, łamanie przez rządzących przepisów, które sami wprowadzali, covidowe przekręty i wały robione przez kolesi obecnej władzy, to tylko niektóre przykłady nadające się raczej na grubą książkę, nie zaś na krótką rozmowę. Stosunek Polaków, wobec „wymysłów” władzy najlepiej wyraża się w społecznym oporze czy też obywatelskim nieposłuszeństwo, z którymi mamy ostatnio do czynienia. Wracając zaś do Pańskiego pytania. Moim zdaniem wszystkie te, które można uprawiać w otwartym terenie i na świeżym powietrzu. Mam tu na myśli lekką atletykę (głównie biegi), tenis ziemny, narciarstwo zjazdowe i biegowe, łyżwiarstwo, jazdę konną, siatkówkę, jazdę na rowerze, czy też zwykłe spacery.
Pan nie wyobraża sobie zapewne życia bez ruchu i sportu. Co każdy z nas może robić w warunkach pandemii, żeby zadbać o swoją sprawność fizyczną?
Wszystko co możliwe z użyciem wszystkiego, co mamy „pod ręką”. Nawet zamknięci w domu możemy i powinniśmy poświęcić kilkanaście minut na najprostsze ćwiczenia gimnastyczne przy otwartym oknie, ćwiczenia z prostymi przyborami, ćwiczenia rozciągające i relaksacyjne (przykłady znajdziemy w Internecie), domowy aerobik, czy choćby truchcik w miejscu na balkonie. A poza domem? Choćby to wszystko, co wskazałem odpowiadając na poprzednie pytanie.
Rozmawiał Piotr Dymiński